Wiecie co, jak zaczęłam wyjaśniać polecającej mi Martynkę pani księgarce, że ilustracje są delikatnie pisząc niesmaczne i takie jakby pedofilskie, to popatrzyła się na mnie jak na kosmitkę"Tylu rodziców je kupuje i dzieci je lubią!" - ja tam wolę Basię czy chociażby Alberta Albertssona niż takie coś...