Nie powiem, gdzie mam takie archetypy
Moje dziecię miało jeden kontakt z Martynką - poszła kiedyś z dziadkami do biblioteki i pozamiatane. No i tak czytam, czytam, właśnie jak piszesz - wyszli, poszli, znaleźli, wrócili i przyglądam się ilustracjom, w poszukiwaniu Zua. Patrzę, nie ma, majtki schowane, nóżki razem. Patrzę na drugi plan - a tam fontanna w kształcie nagiego dziecka. I nie był to Manneken pis![]()