Totalnie już mi się znudziła kieszonka więc męczę Monie i próbujemy coś innego.
Na pierwszy ruch poszedł Kangurek. Sposób wiązania z podkładaniem pod pupę całej chusty i dopiero naciąganie na plecki dziecka totalnie nie dla nas. Jewa podpowiedziała żeby na chustę położyć dziecko, owinąć i dopiero zacząć motać na sobie. Lepiej. Ale to i tak jest cholernie trudne w dociąganiu.
Czekam na uwagi i dobre rady. Czy ja nie mam za szczupłych ramion? Patrzcie efekty.
![]()