Ja tylko dodam, że największa frajdą dla starszaka i dla młodszego było podlewanie roślinek u babci w ogródku. I chybva dlatego, że to było CIEKAWE i zabawne moje chłopaki tak szybko opanowały tą umiejętność.
Oczywiście, że dopajając dziecko liczę się, że za chwilę moje dziecko zrobi siusiu. Ale ta chwila to często przedział półgodzinny. Mam stać kilometr od wszystkiego czy pomykać specjalnie do domu, mimo, że czekają mnie np. zakupy? Ja niestety jak wychodzę z domu z dzieciakami to często nie ma mnie kilka godzin (przez kilka rozumiem od 3 wzwyż). Jak się da to szukam, szukam i czasami znajduję toaletę. Ale czasami po prostu jest za późno.
I jeszcze raz sprostuję - żadna z wypowiadających się tutaj mam nie napisała, że wysadza swoje dziecko w piaskownicy lub w bezpośrednim sąsiedztwie placu zabaw. Z moich obserwacji wynika, że z popłochem w oczach mamy cwałują z dzieckiem na rękach jak najdalej się da.