Podoba mi się ta dyskusja ...
Żeby nie było niedomówień. Podejrzewam, że żadna z nas nie jest zachwycona, że musi dziecko wysadzać w miejscach publicznych. Ja np. czuję pewien dyskomfort, ale ...
prawie żadne odpieluchowywane dziecko nie jest w stanie wytrzymać 20 minut drogi do domu, a nie w każdym urzędzie, biurze, a już zwłaszcza w BANKU jest ustęp, nie z każdego pozwolą Wam skorzystać. Poza tym wiele z nas dopaja w trakcie zabaw maluchy (bo słońce, bo 3 godziny poza domem).
Sorrki, ale nie zamierzam wracać 20 minut z wyjącym dzieckiem do domu (bo ono jest w trakcie najlepszej zabawy, więc komunikuje już kiedy wytrzymać mu jest bardzo trudno) po to, żeby wysiusiać je w domu i wrócić. Nie dodam, że rzadko plac zabaw jest celem sam w sobie, po drodze jeszcze zakupy itp. czynności, które wykonujemy. Miejsca w torbie nie mam, wózka już nie używam.
Odchodzę wysiusiać daleko od placu zabaw, jak się da i jak zdążę oczywiście. Nie jestem zachwycona, ale MUSZĘ coś zrobić, żeby ulżyć maluchowi. Inaczej będę go przebierać, bo się posiusia. A zakładanie pieluchy? No sorrki, mam ją zakładać do kiedy? Ja właśnie uczę dziecko, że ma sygnalizować, a nie bagatelizować potrzebę. Więc ta pielucha jest mu zbędna.
Przecież nasze dzieciaki nie siusiają nagminnie(pomijam matki, które mają sprawę w d... ). To krótki epizod.
A już zakładanie, że wyrosną na dorosłych, którzy sikają pod drzewa to ...
Stara prawda mówi, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Ciekawe, co zrobią kiedyś mamy, których dziecko zawoła - "mamo, chcę siusiu, zaraz, natychmiast"???
Ja się zapytam bez zaczepki- bo jak to określiła jedna doświadczona mama- jestem tylko teoretykiem gawędziarzem...ale?
Czy dopajając dziecko, będąc na spacerze około 2-3 h nie należało by zapytać, zaproponować dziecku, że może czas na siku- i mieć ten czas na odejście naprawdę daleko w krzole, bądź powrót do domu/lokalizację sedesu?? Pytam bo nie wiem, na ile można się skomunikować z 2-latkiem.
moj calkiem niezle komunikujacy sie ze mna 2 latek na kazde tego typu pytanie zadane w trakcie przedniej zabawy odpowie "nie". Zreszta tak samo jak odpowiada "nie" na propozycje drzemki w ciagu dnia. Potrzeby fizjologiczne nie sa dla niego zadna rozrywka, wiec po co sie nad nimi zastanawiac w czasie innej rozrywki.
Ja naprawde juz tej dyskusji nie rozumiem. Skoro nikt tutaj nie wysadza dziecka w piaskownicy, tylko z nim dalej odchodzi to dlaczego do "opozycji" to nie dociera? Bedziemy sie klocic z braku "przygod"? Ja w sumie chetnie, ale nie o siury.