może tak być, i już chyba wiem w czym tkwi problem. Małe mi się buntuje i prostuje nóżki już w trakcie robienia tobłka więc nie dociągam go dobrze. Do tego potem, jak już jest na plecach i przerzucam jedną połę nad głową, boję się nie asekurować go jedną ręką (bo on cały czas wierzga), poły rozdzielam drugą, wtedy często zaplątuję się, i luzuje mi się całe naciągnięcie. Potem próbuję naciągać, ale gdy "dupowpadka tobołowa" się zluzuje, to już nie jestem w stanie poprawić tego na plecach, chusta wyjeżdża spod pupy i koniec, pozamiatanePróbowałam dzisiaj jeszcze raz po południu, udało i się nie poluzować tobołka i wyszło całkiem, całkiem. Gdy opanuję dociąganie będę musiała jeszcze potrenować prowadzenie pół pod udami a nie w dolach podkolanowych
![]()