Zgadza się,m ale to nadal nie czyni tej sytuacji dramatem. Co najwyżej kłopotem z którym coś trzeba zrobić.
Zupełnie niepotrzebnie. Chodzi mi głównie o to, że traktowanie takich sytuacji jako dramatu i końca świata źle rokuje. Dziecko jest takie jakie się urodziło, ma taki a nie inny temperament, kiedy się rozwija ujawniają się pewne potrzeby. Można z tym walczyć a można przyjąć to co zesłał los. Ja wybieram tę drugą opcję. Przy pierwszym dziecku walczyłam przez prawie trzy miesiące. Nie wspominam tego dobrze, dziecko raczej nie pamięta.