macie racje - bede kontrolowac u innego lekarza.


technicznie nie jest tragicznie - przwijanie mi idzie, karmienie
jakos tez, choc tuska mi dzis poorola nieco piersi, bo trudno sie
troche dossac z tym zelastwem miedzy nogami. noszenie w sumie tez
jakos spraktykowalismy, choc dzis mala glownie spala - odsypaiala
stres.

ale......to co mnie najbardziej meczy to to ze nie do konca jestem
przekonana co do sposobu lecznia tuśki i ortopedki, ktora jej kazala
zalozyc aparat. otoz: popoludniu poszlam na rehabilitacje
(wole"cwiczenia). rehabilitantka wiedziala ze tuska ma asymetrie i
dysplazje. przez godzine cwiczyla ja i pokazywala mi: jak nosic, jak
trzymac na brzuszku, jak cwiczyc plecki i stopki,
zeby .........rozne rzeczy sie dzialy albo nie dzialy. pokazala mi
tez np. jak podpierac stopki w czasie snu, zeby nozki nie dretwialy.
takie rzeczy powinna mi pokazac oropedka ..... tak mysle. baba
zalozyla aparat, i zwinela sie do drugiego pacjenta.
ale to jedna sprawa. a druga jest taka, a to podejrzewalam sama, ze
jej zdaniem dysplazja wziela sie z asymetrii!!! teraz leczymy skutek
nieleczonej asymetrii. do mnie to przemawia - wygiecie w prawa
strone, rozne napiecie po lewej strony, nierowne ulozenie miednicy i
gotowe zle ulozenie bioderka.
poza tym zastanawia mnie jedna rzecz - miesiac temu podczas
rutynowej kontroli usg bylo w normie, teraz jest posunieta
dysplazja. czy nie mzona bylo tego skontrolowac wczesniej, leczyc,
cwiczyc??? rehabilitantka powiedziala, ze powinnam dostac
skierowanie na cwiczenia od razy!!
dziewczyna ma dwojek dzieci - obydwoje mieli dysplazje, jedno zakuli
jej w aparat, drugie wyratowala cwiczeniami i innym ortopeda, z
innym podejscie. moze te rozporki to przezytek? moze baba wsadzila
mi dziecko niepotrzebnie??? mam metlik w glowie.

jestem zla, rozzalona i nie do konca wiem co robic.

w piatek ide prywatnie do ortopedy, ktore go polecila mi znajoma.za
miesiac panstwoeo. chce uslyszec potwierdzenie albo zaprzeczenie tej
diagnozy!
ech, biedny tusiaczek. spi slodko. ale co sie nacierpial to jego.


w chuscie moge nosic, tylkoz eby nie uciskac chusta nozek. tylko ciekawe jak to zrobic, przeciez wszystkie wizania dla dzieci w tym wieku wymuszaja nogo do zabki, ten wstretny aparat bedzie jje sie wciskal w kolaanka.
moze wy cos wymyslicie na warsztatach? bo ja jestem dzis wymieta jak scierka do podlogi.

a pomyslec,z e wczoraj wieczorkiem wyciagnelam meza na spacer po pruszkowie z tuśką w chuscie. wlozylam kangura pod kuurtke i bylo...pieknie. czy przyjdzie mi sie pozegnac na jakis czas z chusta???