Pytanie może z pozoru głupkowate, ale ja mam straszny z tym problem. Nie chodzi mi oczywiście o waciki i komóręja prawie zawsze wychodzę jak na biwak
: butla wody, wszystko do przewijania, coś na przebiórkę/dokładkę, książka (bo a nuż gdzieś da się poczytać), gryzaki (bo jak się obudzi to może kwękać), alumata (no nie, teraz już nie, ale jak było cieplej, żeby nie raczkował po ściółce - teoretycznie) + tysiąc innych rzeczy (w tym często czołówka i scyzoryk, chyba tak z przyzwyczajenia
)...
Nijak nie da się tego poupychać po kieszeniach, torba na ramię zsuwa się, zresztą na jednym ramieniu raczej nie mogę nic nosić. Zwykle brałam mały (?) plecak, ale okazało się, że podczas chodzenia szoruje po chuście i to jej dobrze nie robi
Teraz może już mniejszy problem, bo na krócej wychodzimy i jakiś ciuch między plecakiem a chustą jest, ale i tak nie jest dobrze. A co będzie jak odważę się przerzucić go do tyłu????
Tylko nie mówcie ni, że mam ograniczyć bagaż![]()



: butla wody, wszystko do przewijania, coś na przebiórkę/dokładkę, książka (bo a nuż gdzieś da się poczytać), gryzaki (bo jak się obudzi to może kwękać), alumata (no nie, teraz już nie, ale jak było cieplej, żeby nie raczkował po ściółce - teoretycznie) + tysiąc innych rzeczy (w tym często czołówka i scyzoryk, chyba tak z przyzwyczajenia



Odpowiedz z cytatem



, M 2009, M 2013, M 2017
Ja wychodząc na miasto, poza portfelem, komórką, kluczami i torbą płócienną na zakupy nic nie ładuje do torby. Młodego na dworze nie przewijam nigdy (jakoś na spacerach nie sika
), ale u mnie często przedłużają się, bo nie chce mi się kolejny raz wychodzić. Za jednym wyjściem załatwiam np. lekarza, sklep, gości, a to wszystko co najmniej w sąsiedniej miejscowości...
I te duże i malutkie torebusie też. Szkoda tylko, że z kółkowymi didkami posucha 

mąż Krzysztof,
synek Wojtek 25.10.2012r, 