Kacper najpierw był zachwycony nocnikiem. Kilka dni ćwiczyliśmy i całkiem nieźle szło z siuśkami. Potem się zbuntował i wysadzałam do toalety trzymając malca. Sukces w 100%, ale tylko jeden dzień (wtedy 80% wszystkiego wylądowało w kibelku). Teraz bunt totalny od kilku dni (chociaż nie wiem, czy nazwac to buntem, jak my dopiero zaczeliśmy), większość w pieluszce, jak wysadzam to 1. z nocnika wstaje, 2.jak go trzymam nad toaletą, to się odwraca do mnie, jęczy i koniec 'wysadzania'. Czyżby to był koniec treningu? Mam wrażenie od wczoraj, że go 'zmuszam' do tego wszystkiego, bo już nawet nie sika poza pieluchę...
![]()