moje pierwsze wełniane storcze właśnie siedzą w misce dałam pół łyżeczki
to chyba jednak dałam za dużo lanolinymożna to jakoś wypłukać - może w samej wodzie wygotować albo coś? bo lepią mi się gatki niemiłosiernie..
wydaje mi się, że dziewczyny o płynie do naczyń pisały na takie okoliczności
żona TEGO Jaśka
mama julówny (styczeń 2009), julińskiego (sierpień 2010), julowego (luty 2013) i julinka (kwiecien 2018)
podbijam temat i mam pytanie do dodwiadczonych
pierwszy raz wczoraj lanolizowalam disany (3 na raz) dla maluchow.
wypralam w plynie disany do welny, potem namoczylam w okolo 30stopni wodzie i dolalam mieszanke (lanolina w ilosci 1cm na 1dna disanke z tubki wymieszana w wrzatkiem i troche plynu do welny), wyciskalam, wciskalam, mieszalam itp i zostawilam na noc.
Odcisnelam w reczniku i do suszenia. Podsuszalam z wiatraka bo desperacko chcialam na noc miskowi zalozyc bo chyba ma uczulenie na PUL. Wieczorem bylo suche, misiek radosnie zalozyl nowe galotki. Rano okazuje sie ze po jednej stronie przesiaklo strasznie....
Czy zle zalanolizowalam? Czy po prostu disanki przez to ze sa dwuwarstwowe potrzebuja wiecej kuracji, a moze za malo dodalam plynu do welny, albo lanoliny albo za zimna woda?
obstawiałabym, że za mało lanoliny (szare mydło - w którego roli użyłaś płynu do prania wełny - wydaje mi się, że służy temu, żeby lanolina nie zostawiała plam). Co nie zmienia faktu, że możesz próbować powolutku gotować z lanoliną wg instrukcji w pierwszym poście (fajna zabawa, trochę jak alchemik się czułam, choć w rzeczywistości to zupełnie proste).
A propos - jak z lanolinowaniem na gorąco otulaczy a nie gatek? Czy ktoś miał potem problemy z napkami/rzepami?
żona TEGO Jaśka
mama julówny (styczeń 2009), julińskiego (sierpień 2010), julowego (luty 2013) i julinka (kwiecien 2018)