Która odważy się przemówić do mnie, że manduca mi się nie przyda, że do końca pozostaniemy przy szmatach?Dobra, dobra, wiem, że są za i przeciw, że manducę się szybciej zakłada, że może małż, który twierdzi, że nosić nie będzie, kiedyś nosić zacznie... Leży to to i patrzy na mnie (manduca znaczy się, nie małż), ale jest też i ergobaby, też leży. Każde z nosideł może raz w użyciu miałam, chyba (?) wolę szmaty. Ale: moja córa jeszcze nie jest samobieżna, dopiero się przymierza
Zostawić manducę na jesień/zimę czy pogonić, zamienić na szmatkę jakąś fajną, a w razie W zostawić ergo? (czy może odwrotnie?)
temat nosideł się przewijał i czytałam, ale jak trafić do móżdżku mego, że nosidło zbędne jest i że chusty wystarczą już do końca, że dadzą radę i że wcale, ale to wcale nie potrzebuję sprzętu klamrowego?
z góry senkju wery macz![]()