nie przeżyłam jeszcze takiej sytuacji i chyba nie przeżyję. jak młoda zaczęła sikać na nocnik to przestała nosić pieluchy - logiczne
na początku nosiłam ze sobą mały czerwony nocnik z ikei. kiedyś wpadły mi klucze do szybu windy, zanim dotarl do nas specjalista siedziałyśmy na klatce - bez klucza nie mogę wyjść na podwórko, sąsiadki kochanej nie było, mąż na wyjeździe, mała chciała siku i dzięki temu nocnikowi obylo się bez mrożenia krwi w żyłach
by the way, mój mąż leciał ostatnio z rodziną, która w samolocie kazała czterolatkowi sikać w pieluchę...młody cierpiał, płakał, a matka z babcią - sikaj w pieluchę - albo - zaraz lądujemy - co nie było prawdą... masakra.