podsumujmy:
1x tkana wiązanka (mama w 2x, chusta z przewagą pomarańczy, cieniutkie paseczki, albo mało złamana, albo tylko niewprawnie zawiązana...)
2x mei tai (w obu nosili tatusiowie, jeden miętek tuli, drugi pentelkowy)
1x womar zafiro (to ergo czy nie? pierwszy raz na żywo widziałam i nie zdążyłam się przyjrzeć)
4x wisiadła (w tym jedno w naszym hotelu, niektóre na swoją obronę mają to, że dziecko było przodem do noszącego... hitem jest dla mnie nazwa jednego z nich: baby relax...)