Byłyśmy po południu zachustowane na spacerku więc licznik "bije" od dziś
Wczoraj dostałam chustę i od razu wpakowałam miśka
Za trzecim razem odważyłam się zamotać Zosiolka.
Posiedziała z kwadrans naprzemiennie drąc się i siE i śmiejąc (nie mam wątpliwości, że śmiała się do lustra a nie do chusty). Skończyło się na strasznym płaczu bo się zaczęła prężyć i wyginać plecy do przodu. Rano pobuszowałam po forum i udał się sposób na zaokrąglenie plecków
Wiem, że mam problem z tymi skrzydełkami w kieszonce - jak za mocno naciągnę to nie mogę na Zośkę naciągnąć, jak poluźnię to mi odstaje krawędź. Jest na to sposób czy tylko doświadczenie?
Poza tym z prawej strony na boku dołu nie dociągnęłam.
I zastanawiam się czy nie zostało za dużo zrolowanego materiału na karku Małej.
Proszę, oceńcie czy reszta we właściwym kierunku zmierza...wysokość, plecki, położenie nóg...
Dziecię mi się na początku buntowało ale kiedy udało się te plecy jej rozluźnić to jakby ktoś zaczarował, od razu usnęła na 1,5godz. Nawet przy wyjmowaniu się nie obudziła
To chyba ją nic nie bolało...
BARDZO przepraszam za jakość zdjęć, musiałam sobie sama komórką w łazience robić bo na razie sam w domu jestem. A zależy mi żeby jak najszybciej wyłapać i naprawić błędy.