Trochę OT, no ale muszem po prostu
Jakkolwiek zgadzam się z pierwszą częścią posta, to tutaj nijak nie mogę się zgodzić. W Polsce jednak klienci są jeszcze potulni jak baranki moim zdaniem...
Owszem, wybrzydają i chcą więcej za swoją kasę - wszędzie tak jest. Szczególnie jak tej kasy jest mało. Pewności, czy kupi nie ma nigdzie - tutaj nawet 3 miesiące po zakupie. Moja znajoma kupiła w grudniu 3 sukienki na ślub znajomego, bo nie wiedziała, którą wybrać. W kwietniu stwierdziła, że tamtych dwóch, których nie nosiła, to ona jednak nie che, więc pojechała do sklepu je oddać. I jeszcze była zaskoczona, że nie oddadzą jej na miejscu kasy, ani nie dadzą bonów, tylko może sobie wymienić na coś innego na miejscu w sklepie. I to wcale nie jest jakaś rozwydrzona baba, której się we łbie poprzewracało.
I tak, niestety, do klienta trzeba się uśmiechać. Nie mówię o tolerowaniu chamstwa, bo to inna para kaloszy, ale jak przyjdzie się wypytać, poprzymierzać, zbadać temat i ogólnie zastanowić, to mimo że nie ma pewności, że kupi, to jeśli chcesz, żeby wrócił, to tak - trzeba być miłym.
Ja w 100% rozumiem skąd się bierze Twoja frustracja, bo podziwiam dziewczyny, które w Polsce decydują się na prowadzenie działalności, w dodatku przy małych dzieciach. Koszty to jest w ogóle jakaś pomyłka, a do tego cholerna biurokracja i to poczucie zagrożenia, że jak się machniesz i postawisz gdzieś przecinek zamiast kropki, to US może cię przerobić na mielonkę. Jak bym teraz miała wrócić do Polski, to te wszystkie obrażone panie z ZUSów, GUSów, USów bym chyba rozszarpała. Chociaż pewnie prędzej bym się wykończyła, niż cokolwiek tym osiągnęła.
No ale moim zdaniem, ten ostatni akapit świadczy o tym, że będąc zmęczona tą biurokracją i horrendalnymi kosztami prowadzenia firmy itp, zamiast się buntować przeciwko temu, co naprawdę podcina Ci skrzydła, przenosisz swoją frustrację na klienta, który jednak ma prawo obejrzeć 150 par spodni i potem powiedzieć: 'a nie, to wie pani co, jednak podziękuję'. Nie mówię, że coś takiego jest miłe, ale niestety tak wygląda rynek.
Mam nadzieję, że mój post nie brzmi zbyt buńczucznie
