Pokaż wyniki od 1 do 20 z 209

Wątek: Nie zniechęca Was cena?

Mieszany widok

  1. #1
    Chustomanka Awatar darijah
    Dołączył
    Apr 2008
    Miejscowość
    Wrocław
    Posty
    1,167

    Domyślnie

    Uważam, że znowu wąskotorowe myślenie tylko z perspektywy własnego punktu widzenia powoduje tu różnicę zdań.

    Cytat Zamieszczone przez demona Zobacz posta
    No widzisz Daria, wg mnie wielu polaków nie dorosło do prowadzenia interesów jeśli tylko strach zmusza ich do uczciwości. Dlatego przepisy w Polsce są jakie są. I koło się zamyka.
    Ja nie mówię o ciągłym siedzeniu w szarej strefie ale o tym gdy kobieta chce dorobić do domowego budżetu, zarobić na własne potrzeby. Poczuć, że umie i może. I wtedy styka się z brutalnym światem. Bo jeśli pozostanie w szarej strefie to jest posądzana o nieuczciwość, konkurencja działająca w ( no w jakiej? białej ? ) , na legalu ją zje. A jeśli jeszcze ceno swoją pracę tym bardziej będzie obiektem zawiści. A tak na prawdę wszystkie handmade'y z szarej strefy powinny być TRZY RAZY droższe ! A te legalne jeszcze bardziej oczywiście. Inaczej jest to psucie rynku.
    A jeśli już założy się firmę to nagle jest się postrzeganym jako ktoś kto ma kupę kasy, sztab ludzi itp.
    A może trzeba się zastanowić czy nasze szanowne Państwo przypadkiem nie zmusza do nieuczciwości. Brak jest złotego środka. Bo zakładając działalność gospodarczą wskakuje się od razu na pełny etat . Nie ma możliwości przejścia na jedną którąśtam etatu. A kto pracuje na pełny etat przy malutkich dzieciach? A jak wiadomo przy działalności gospodarczej jest się w pracy 24/h. Praca jest niewdzięczna, bez zaplecza, po nocach , bez płatnych urlopów a dodatkowo jeśli już się na takowy zdecydujesz to nic nie zarabiasz a właściwie jeszcze tracisz. Bo konkurencja nie śpi.....
    Huk z niższym zusem przez pierwsze dwa lata bo czasem nawet na zus nie starcza i tworzą się długi. A jeszcze przecież trzeba mieć kasę na wkład. Z pustego nie nalejesz.

    I jeszcze ze to okropne stwierdzenie z zamierzchłych czasów, że klient nasz pan.... Nosz nóż mi się otwiera w kieszeni jak to słyszę. Bo polski klient tak naprawdę się rozbestwił. Przyjdzie, ponarzeka, postawi własne warunki, wytarguje się i jeszcze na koniec nie ma pewności czy na pewno kupi...a ty się uśmiechaj jak imbecyl.....a jak przestaniesz sie uśmiechać to nie dorosłeś do biznesu. Tylko czy tzw. biznes dorósł do naszych potrzeb.....?


    c.d.n
    Miluszka ::marzec 2008 :: Olafko ::lipiec 2011::

    https://www.facebook.com/MioUnico - unikatowe nery na różne bajery dla dziarskich chustomatek; szyte z nowych, recyklingowanych i chustowych materiałów; również na indywidualne zamówienia ::

  2. #2
    Chustomanka Awatar Bastet
    Dołączył
    May 2012
    Miejscowość
    Kraków
    Posty
    684

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez darijah Zobacz posta
    Uważam, że znowu wąskotorowe myślenie tylko z perspektywy własnego punktu widzenia powoduje tu różnicę zdań.



    Ja nie mówię o ciągłym siedzeniu w szarej strefie ale o tym gdy kobieta chce dorobić do domowego budżetu, zarobić na własne potrzeby. Poczuć, że umie i może. I wtedy styka się z brutalnym światem. Bo jeśli pozostanie w szarej strefie to jest posądzana o nieuczciwość, konkurencja działająca w ( no w jakiej? białej ? ) , na legalu ją zje. A jeśli jeszcze ceno swoją pracę tym bardziej będzie obiektem zawiści. A tak na prawdę wszystkie handmade'y z szarej strefy powinny być TRZY RAZY droższe ! A te legalne jeszcze bardziej oczywiście. Inaczej jest to psucie rynku.
    A jeśli już założy się firmę to nagle jest się postrzeganym jako ktoś kto ma kupę kasy, sztab ludzi itp.
    A może trzeba się zastanowić czy nasze szanowne Państwo przypadkiem nie zmusza do nieuczciwości. Brak jest złotego środka. Bo zakładając działalność gospodarczą wskakuje się od razu na pełny etat . Nie ma możliwości przejścia na jedną którąśtam etatu. A kto pracuje na pełny etat przy malutkich dzieciach? A jak wiadomo przy działalności gospodarczej jest się w pracy 24/h. Praca jest niewdzięczna, bez zaplecza, po nocach , bez płatnych urlopów a dodatkowo jeśli już się na takowy zdecydujesz to nic nie zarabiasz a właściwie jeszcze tracisz. Bo konkurencja nie śpi.....
    Huk z niższym zusem przez pierwsze dwa lata bo czasem nawet na zus nie starcza i tworzą się długi. A jeszcze przecież trzeba mieć kasę na wkład. Z pustego nie nalejesz.

    I jeszcze ze to okropne stwierdzenie z zamierzchłych czasów, że klient nasz pan.... Nosz nóż mi się otwiera w kieszeni jak to słyszę. Bo polski klient tak naprawdę się rozbestwił. Przyjdzie, ponarzeka, postawi własne warunki, wytarguje się i jeszcze na koniec nie ma pewności czy na pewno kupi...a ty się uśmiechaj jak imbecyl.....a jak przestaniesz sie uśmiechać to nie dorosłeś do biznesu. Tylko czy tzw. biznes dorósł do naszych potrzeb.....?


    c.d.n
    popieram w całej rozciągłości. Zaczęłam szyć karuzele. Uszycie jednej przy dziecku zajmuje mi tydzień, ale gdyby tak zajął się dzieciem ktoś (mąż. babcia) to może 3 bym dała radę plus kilka mniejszych. Zaczęłam się wczoraj nad sklepem internetowym zastanawiać, no i poległam w przedbiegach. Nie byłabym w stanie miesięcznie nawet na ten pieprzony zus z tego zarobić. Podziwiam wszystkie mamy, które zajęły się szyciem i prowadzą własną działalność i nie dziwię się cenom owych handmadów. Długo siedziałam i myślałam, jak swoją pracę wycenić. Cena dla przeciętnego zjadacza chleba jak z kosmosu, a mi się z tego materiały zwrócą i może 4zł za godzinę pracy wyjdzie w porywach. Szkoda, bo chciałoby się samemu coś do budżetu domowego dorobić na legalu, ale się nie da. Gdyby ten zus był proporcjonalnie do etatu... ale o czym ja marzę ...


    mój blog - http://bastetlady.blogspot.com/

    "Natura dała nam dwoje oczu, dwoje uszu, ale tylko jeden język po to, abyśmy więcej patrzyli i słuchali, niż mówili" – Sokrates.

  3. #3

    Domyślnie

    Trochę OT, no ale muszem po prostu

    Cytat Zamieszczone przez darijah Zobacz posta
    I jeszcze ze to okropne stwierdzenie z zamierzchłych czasów, że klient nasz pan.... Nosz nóż mi się otwiera w kieszeni jak to słyszę. Bo polski klient tak naprawdę się rozbestwił. Przyjdzie, ponarzeka, postawi własne warunki, wytarguje się i jeszcze na koniec nie ma pewności czy na pewno kupi...a ty się uśmiechaj jak imbecyl.....a jak przestaniesz sie uśmiechać to nie dorosłeś do biznesu. Tylko czy tzw. biznes dorósł do naszych potrzeb.....?

    c.d.n
    Jakkolwiek zgadzam się z pierwszą częścią posta, to tutaj nijak nie mogę się zgodzić. W Polsce jednak klienci są jeszcze potulni jak baranki moim zdaniem...
    Owszem, wybrzydają i chcą więcej za swoją kasę - wszędzie tak jest. Szczególnie jak tej kasy jest mało. Pewności, czy kupi nie ma nigdzie - tutaj nawet 3 miesiące po zakupie. Moja znajoma kupiła w grudniu 3 sukienki na ślub znajomego, bo nie wiedziała, którą wybrać. W kwietniu stwierdziła, że tamtych dwóch, których nie nosiła, to ona jednak nie che, więc pojechała do sklepu je oddać. I jeszcze była zaskoczona, że nie oddadzą jej na miejscu kasy, ani nie dadzą bonów, tylko może sobie wymienić na coś innego na miejscu w sklepie. I to wcale nie jest jakaś rozwydrzona baba, której się we łbie poprzewracało.

    I tak, niestety, do klienta trzeba się uśmiechać. Nie mówię o tolerowaniu chamstwa, bo to inna para kaloszy, ale jak przyjdzie się wypytać, poprzymierzać, zbadać temat i ogólnie zastanowić, to mimo że nie ma pewności, że kupi, to jeśli chcesz, żeby wrócił, to tak - trzeba być miłym.

    Ja w 100% rozumiem skąd się bierze Twoja frustracja, bo podziwiam dziewczyny, które w Polsce decydują się na prowadzenie działalności, w dodatku przy małych dzieciach. Koszty to jest w ogóle jakaś pomyłka, a do tego cholerna biurokracja i to poczucie zagrożenia, że jak się machniesz i postawisz gdzieś przecinek zamiast kropki, to US może cię przerobić na mielonkę. Jak bym teraz miała wrócić do Polski, to te wszystkie obrażone panie z ZUSów, GUSów, USów bym chyba rozszarpała. Chociaż pewnie prędzej bym się wykończyła, niż cokolwiek tym osiągnęła.

    No ale moim zdaniem, ten ostatni akapit świadczy o tym, że będąc zmęczona tą biurokracją i horrendalnymi kosztami prowadzenia firmy itp, zamiast się buntować przeciwko temu, co naprawdę podcina Ci skrzydła, przenosisz swoją frustrację na klienta, który jednak ma prawo obejrzeć 150 par spodni i potem powiedzieć: 'a nie, to wie pani co, jednak podziękuję'. Nie mówię, że coś takiego jest miłe, ale niestety tak wygląda rynek.

    Mam nadzieję, że mój post nie brzmi zbyt buńczucznie

  4. #4
    Chustomanka Awatar darijah
    Dołączył
    Apr 2008
    Miejscowość
    Wrocław
    Posty
    1,167

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez czarnakota Zobacz posta
    Trochę OT, no ale muszem po prostu



    Jakkolwiek zgadzam się z pierwszą częścią posta, to tutaj nijak nie mogę się zgodzić. W Polsce jednak klienci są jeszcze potulni jak baranki moim zdaniem...
    Owszem, wybrzydają i chcą więcej za swoją kasę - wszędzie tak jest. Szczególnie jak tej kasy jest mało. Pewności, czy kupi nie ma nigdzie - tutaj nawet 3 miesiące po zakupie. Moja znajoma kupiła w grudniu 3 sukienki na ślub znajomego, bo nie wiedziała, którą wybrać. W kwietniu stwierdziła, że tamtych dwóch, których nie nosiła, to ona jednak nie che, więc pojechała do sklepu je oddać. I jeszcze była zaskoczona, że nie oddadzą jej na miejscu kasy, ani nie dadzą bonów, tylko może sobie wymienić na coś innego na miejscu w sklepie. I to wcale nie jest jakaś rozwydrzona baba, której się we łbie poprzewracało.

    I tak, niestety, do klienta trzeba się uśmiechać. Nie mówię o tolerowaniu chamstwa, bo to inna para kaloszy, ale jak przyjdzie się wypytać, poprzymierzać, zbadać temat i ogólnie zastanowić, to mimo że nie ma pewności, że kupi, to jeśli chcesz, żeby wrócił, to tak - trzeba być miłym.

    Ja w 100% rozumiem skąd się bierze Twoja frustracja, bo podziwiam dziewczyny, które w Polsce decydują się na prowadzenie działalności, w dodatku przy małych dzieciach. Koszty to jest w ogóle jakaś pomyłka, a do tego cholerna biurokracja i to poczucie zagrożenia, że jak się machniesz i postawisz gdzieś przecinek zamiast kropki, to US może cię przerobić na mielonkę. Jak bym teraz miała wrócić do Polski, to te wszystkie obrażone panie z ZUSów, GUSów, USów bym chyba rozszarpała. Chociaż pewnie prędzej bym się wykończyła, niż cokolwiek tym osiągnęła.

    No ale moim zdaniem, ten ostatni akapit świadczy o tym, że będąc zmęczona tą biurokracją i horrendalnymi kosztami prowadzenia firmy itp, zamiast się buntować przeciwko temu, co naprawdę podcina Ci skrzydła, przenosisz swoją frustrację na klienta, który jednak ma prawo obejrzeć 150 par spodni i potem powiedzieć: 'a nie, to wie pani co, jednak podziękuję'. Nie mówię, że coś takiego jest miłe, ale niestety tak wygląda rynek.

    Mam nadzieję, że mój post nie brzmi zbyt buńczucznie


    Moja droga, szczerzyłam się zawsze i wszędzie. Naprawdę miałam mega wielki szacun dla klienta i wręcz pozwalałam sobie wejść na głowę. Po dwóch latach prowadzenia firmy stwierdzam to co stwierdzam i się tego nie boję. Bo szacunek ma być po obu stronach. Chociażby szanowanie czasu przy oglądaniu 150 par spodni i wymaganie wyłączności......a potem wyjście ze sklepu z tekstem" za drogo".... mam nóż w kieszeni i już.
    Miluszka ::marzec 2008 :: Olafko ::lipiec 2011::

    https://www.facebook.com/MioUnico - unikatowe nery na różne bajery dla dziarskich chustomatek; szyte z nowych, recyklingowanych i chustowych materiałów; również na indywidualne zamówienia ::

  5. #5

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez darijah Zobacz posta
    Moja droga, szczerzyłam się zawsze i wszędzie. Naprawdę miałam mega wielki szacun dla klienta i wręcz pozwalałam sobie wejść na głowę. Po dwóch latach prowadzenia firmy stwierdzam to co stwierdzam i się tego nie boję. Bo szacunek ma być po obu stronach. Chociażby szanowanie czasu przy oglądaniu 150 par spodni i wymaganie wyłączności......a potem wyjście ze sklepu z tekstem" za drogo".... mam nóż w kieszeni i już.
    I ja Ciebie rozumiem, ża nóż w kieszeni się otwiera. Ale moim zdaniem, nie dlatego, że klient w Polsce gorszy niż w Anglii, czy we Francji, tylko dlatego, że po prostu żyjesz w strachu, czy zarobisz na ZUS i podatki. Gdybyś miała pewność, że na to, to na pewno się wyrobisz, a cała reszta idzie na wczasy na Karaibach (), to miałabyś może większy luz.

    W tej Anglii czy Francji, tą pewność raczej się ma, a w Polsce nie. I dlatego, jak ktoś ci 'zawraca dupę' przez 3 godziny i wyjdzie nic nie kupując, to straciłaś czas i zarobek.

    Tak mnie się wydaje.

    PS. Ja Ciebie nie atakuję. Naprawdę rozumiem Twoją frustrację. Polemizuję ze stwierdzeniem
    Ostatnio edytowane przez czarnakota ; 02-06-2012 o 13:12

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •