Cena 50zł za kieszonkę one-size z mikropolarem uważam za optymalny stosunek wspomnianej ceny do kosztów materiałów, szycia, podatków, marży etc.
Uprzedzając wypowiedzi tak wiem, ze jak za drogo wcale nie muszę kupować, jest bazarek, jest tetra. Wszystko to wiem i rozumiem co nie zmienia faktu, że troszkę można pomarudzić.
EDIT: Zgodzę się z aginia w całości. Tutaj vat niestety zrobił swoje jeśli chodzi o ceny.
kompletnie nie wiem ile powinna kosztować pielucha; nie znam kosztów produkcyjnych i nie mi oceniać, czy marża jaką narzuca konkretna domowa producentka jest wysoka czy nie. jedno co wiem to to, że hand-made z natury rzeczy jest kosztowną sprawą.
jeśli droga pielucha czy otulacz spełnia swoje zadanie, jest przy tym ładny, trwały i wyprodukowany przez mamę-chałupniczkę z etycznych materiałów, to dlaczego bym nie miała za niego zapłacić 90 zł? jeśli mam wolne środki, to kupuję i się cieszę. jeśli brakuje mi w danym momencie forsy, to albo odkładam na nówkę, albo szukam używki.
jeśli droga pielucha nie spełnia powyższych warunków (a są takie), to się pukam w czoło i po prostu omijam jej producenta szerokim łukiem.
pieluchy i otulacze mam różne; kupione na bazarku, ściągnięte z inszych krajów i wypatrzone w sklepach stacjonarnych oraz netowych. hendmejdy i masowe produkcje. za dyszkę i za stówkę. wciąż uważam, że wielo-pieluchowanie jest ekonomiczne.
Zgadzam się. Pomijając oczywistą rolę vat w podwyżce cen, jeśli jest różnica w pieluszkach szytych z podobnych materiałów, to pewnie płacimy za marketing, reklamę i wyższą marżę. I przeciw temu można się już trochę buntować. Ja dla zasady nie kupiłabym pieluszki, która kosztuje 100 zł
![]()