Cytat Zamieszczone przez Truscaveczka Zobacz posta
Dziewczynyyyyy, to coś na drzwi to nie jest prawdziwy produkt. Jest taka dziedzina sztuki (chwilowo mam zaćmienie i nie pamiętam nazwy), która zajmuje się właśnie takim designem - tylko powstające rzeczy są nierealne. Typu filiżanka dla leworęcznych albo masażer wielkiego palca u stopy.
No ja właśnie tak myślałam, że to raczej jakiś figiel/żart/koncept designerski typu uchwyt do noszenia kota Więc jak, produkt serio, czy nie?

Ja ostatnio widziałam dziecko kilkutygodniowe w wisiadle frontem do handlowego centrum (już sama wizyta z takim maleństwem w CH budzi niejaki opór...). Spało, naprężone, rozciągnięte w pionie, wiszące. Tata pewnie zadowolony, że maluch taki spokojny.

Moja mama ma taki ryzykowny patent. Podchodzi z ciepłym uśmiechem i słowem "przepraszam" na ustach, po czym zaczyna od słów: "Jestem pediatrą...". Ale ona ma talent do takich rzeczy, jest rozluźniona, życzliwa, nienachalna, a przy tym bardzo prof. Kilka razy udało jej się fajnie w ten sposób podziałać. Kobiety z którymi rozmawiała dziękowały i wyjaśniały, że nie miały pojęcia. Akurat nie dotyczyło to wisiadeł, ale innych akcji szkodliwych m.in. dla kręgosłupa dziecka.

Trzeba mieć jaja, wyczucie i dryg do takich numerów. Mama jest dziennikarką