No ja właśnie tak myślałam, że to raczej jakiś figiel/żart/koncept designerski typu uchwyt do noszenia kotaWięc jak, produkt serio, czy nie?
Ja ostatnio widziałam dziecko kilkutygodniowew wisiadle frontem do handlowego centrum (już sama wizyta z takim maleństwem w CH budzi niejaki opór...). Spało, naprężone, rozciągnięte w pionie, wiszące. Tata pewnie zadowolony, że maluch taki spokojny.
Moja mama ma taki ryzykowny patent. Podchodzi z ciepłym uśmiechem i słowem "przepraszam" na ustach, po czym zaczyna od słów: "Jestem pediatrą...". Ale ona ma talent do takich rzeczy, jest rozluźniona, życzliwa, nienachalna, a przy tym bardzo prof. Kilka razy udało jej się fajnie w ten sposób podziałać. Kobiety z którymi rozmawiała dziękowały i wyjaśniały, że nie miały pojęcia. Akurat nie dotyczyło to wisiadeł, ale innych akcji szkodliwych m.in. dla kręgosłupa dziecka.
Trzeba mieć jaja, wyczucie i dryg do takich numerów. Mama jest dziennikarką![]()