Bartek przez pierwsze trzy miesiące życia był nieodkładalny. Musieliśmy go trzymać przynajmniej na kolanach, jeszcze lepiej w pionie - w chuście lub bez. Każda próba odłożenia go, nawet kiedy zasnął, kończyła się rykiem. W nocy na szczęście akceptował, że leżał tuż obok mnie. Potem stopniowo zaczęło wystarczać, że widzi któreś z nas tuż obok siebie.