No tak, dzieci mają też swoje, czasem nieprzewidywalne, lęki. Kiedyś Aniela ubzdurała sobie, że przyjdzie lew (a o lwie czytałam jej wcześniej w jakiejś zupełnie niewinnej bajce, gdzie lew był dobrodusznym, śmiesznym zwierzakiem). Chodziłam z nią do wszystkich okien i drzwi i pokazywałam, że są zamknięte i lew nie ma jak wejść, że musiałby dzwonić domofonem, a przecież nikt go nie wpuści itd. Ok, przyjęła to do wiadomości. Nagle, robiąc siusiu do nocnika w łazience, spojrzała na szparę miedzy brodzikiem od kabiny a podłogą i rozpłakała się mówiąc, że tędy lew wejdzie.Zamieszczone przez andziulindzia
![]()
A też bardzo boi się śpiewającego flaminga (Placido Flamingo) z Ulicy Sezamkowej. Zawsze mnie woła, żebym przełączyła wtedy na coś innego.