Miałam identycznie. Tylko że ja miałam dziecię z tyłu na plecach i jak ktoś wyczaiał że to nie plecak tylko dziecko, to musowo ustępował mi miejsca- starsi ludzie nagminnie. No i musiałam siadać, na nic gadka, że to dla mnie nie problem i że siedząc będzie mi niewygodnie.
A koszmar polegał na tym, że jak siadłam to młody dotykał nóżkami sierdzenia i wtedy wstawał więc każdy sobie wyobrazić potrafi stojące dziecko w nosidle - no koszmar.
Najbardziej lubiłam stanąć przy tej długiej podłużnej poręczy, tyłek dziecka tam osadzić - coby ciężaru nie czuć i i prawą ręką złapać się za słupek stojący - ale to już wyższa szkoła jazdy no i na krótkie trasy spoko, ale chyba najbezpieczniej jest zamotać dziecko z przodu- najlepiej 2X (lepsza logistyka) usiąść pomiędzy siedzeniami bokiem, Wtedy nawet jak zahamuje to odbijasz się o swoje ramię.
Kiedyś jechałam autobusem tyłem do kierunku jazdy (wtedy zawsze naprzeciw są siedzenia przodem do kierunku jazdy - nie spotkałam inaczej). Kierowca tak mocno zahamował, że na nas poleciała kobitka z naprzeciwka a potem my na nią- to było straszne - nie miałam czego się złapać więc siłą rzeczy nie miałam wpływu na upadek. Od tamtej pory siadam bokiem między siedzeniami, czyli tyłem do pasażera przy oknie, uważam, że tak jest najbezpieczniej!
Mam nadzieję, że ktoś zrozumiał o co chodzi bo mały bełkot wyszedł.