Od jakiegoś czasu obserwuję Antosię (w zasadzie nawet nie koncentrując się nad tym) i zaczęlam zastanawiać się, czy nie spróbować zacząć wysadzać Jej. W zasadzie, gdy jestem przy Niej, zawsze dosyć łatwo dało się zaobserwować, kiedy będzie kupcia (z siusiami nie było tak łatwo).
I podczas jednej wizyty w markecie odwiedziłam dział gospodarstwa domowego, w celu nabycia nocniczka (czyt. małej miseczki kuchennej) Miałam spory ubaw, gdy wybierając odpowiedni rozmiar operowałam pojęciem "nocnik" - ludzie tak dziwnie na mnie patrzyli
![]()
Wczoraj był dzień, w którym nie było u nas gości, ani tez my do nikogo nie wybieralismy się, więc jak dla mnie odpowiedni moment, żeby rozpocząć próby wysadzania.
Wczoraj też moja Antosia skończyła pół roczku![]()
Pierwszy sygnał rano i pierwsza próba wysadzania zakończona powodzeniem (kupa w nocniku, pieluszka czysta) Radość moja nie miała granic
![]()
Później kolejne próby (przypadkiem udało się nawet złapać siusi).
Bilans z dnia wczorajszego - zero kupek w pieluszkach, wszystkie w nocniku![]()
No aż uwierzylam, że to się uda i że warto próbować dalej. Dzisiaj rano podobnie jak wczoraj. No dosłownie jestem cała szcześliwa![]()
Przepraszam, że tak się tym ekscytuję, ale to dlatego, że już kiedyś uznałam, że kto jak kto, ale ja to sobie z tym nigdy nie poradzę, a tu taka niespodzianka![]()