Oj chyba nie dasz rady za mocno dociągnąć chusty

A tak w temacie dociągania - to ja najpierw jedną stronę, potem drugą, a potem jeszcze raz krawędzie po obu stronach, bo zwykle coś jeszcze zostaje do dociągnięcia.

Jak już po zawiązaniu coś się zluzuje, to rozwiązuję węzeł i jeszcze poprawiam, bo nawet małe niedociągnięcia odbijają się mocno na komforcie noszącego (to z obserwacji pleców) i noszonego (zachowanie dziecka - jak jest super dociągnięte, to moja córa potrafi ponad 4 godziny spać ).