Odebrałam dzisiaj z poczty moją wyczekaną paprykową Babylonię (Vega) Do domu prawie pobiegłam i zaraz zaczęłam studiować instrukcję. Na zdjęciach wygląda to tak, jakby było to równie proste co wiązanie butów. No i bum - pierwsze bolesne zderzenie miałam z kołyską . Wszystko niby było ok, ale jak się zamotałam, to wyszło mi z przodu tyle miejsca, że mogłabym zapakować sobie co najwyżej barbie, a nie mojego 5kg syna
Chusta ma 4,9m, ja mam rozmiar średnio 40, a ciągle miałam wrażenie, że jakoś strasznie ciasno. W końcu wydawało mi się, że już mam wystarczającą długość tych pasów z przodu i okazało się, że tym razem przegięłam w druga stronę. Zapakowałam Matiego, ale rozryczał się okropnie, chociaż kółkową uwielbia. Potem szarpnęłam sie na 2x i tez porażka
Zastanawiam sie czy przypadkiem nie rzuciłam się od razu na zbyt głęboką wodę (czyt. tkaną) zamiast zacząć od elastycznej
W czwartek mam spotkanie z trójmiejskimi chustomamami i to chyba moja ostatnia deska ratunku
![]()