Ano mam dymelat i rad doświadczonych w używaniu ubrań dla dwojga a noszeniu na plecach mi trzeba.
Wiem, że powinno się wrzucić dziecko w chuście na plecy, a potem jak peleryne zarzucić kurtke, ale u nas nie ma takiej opcji. Próbowałam już kilka razy, dziecko nic nie widzi, ja nie mogę trafić dziurą na głowę dziecka, Tolka obrywa suwakami lub kapturem w twarz, wszystko kończy się wrzaskiem, płaczem i histerią (dziecko 2 lata i 3mc)W najlepszym razie Tola wyciąga ręce prze dziurę i efekt też nie jest taki jak chce. Z pomocy drugiej osoby skorzystać nie mogę, głupio mi zaczepiać obcych na ulicy na obczyźnie, chce być samowystarczalna.
W manduce nie mam problemu, bo wymyśliłam, że najpierw zakładam dziecku kurtkę dla dwojga a potem wrzucam je na plecy, podwijam kurtke, zakładam manduce, opuszczam kurtkę i wciskam ręcę - dajemy jakoś radę. Próbowałam tak z chustą, ale kurtka mi przeszkadza w dobrym dociągnięciu i zaraz mi plecy odpadają, bo mam co nosić - 14kg już bankowo.
Macie jakieś wypracowane sprytne, niekonwencjonalne pomysły?? moje chusty obrastają kurzem a nie wiem ile jeszcze moje plecy poniosą i czy dotrwam do wiosny...