my czytamy. trochę jak szaleni

choć miałam bardzo podobny do Twojego moment - bo miałam takie "filmowe" wyobrażenie leżymy, czytamy i takie tam. Trafił mi się "egzemplarz" ruchomy raczej i nie było mowy o żadnym leżeniu i słuchaniu. Na szczęście przeczytałam gdzieś, że słuchanie 30-60 sekundowe to spory sukces dla malucha i to nas uratowało.
na początku oglądaliśmy i obgadywaliśmy Elę i Olka z Zakamarków i to od nich zaczęło się "przynoszenie" nam książek do czytania. W tempie błyskawicznym poleciało czytanie całych książek przeróżnych.
Teraz dochodzimy do Baś - ale nie całych.

Aczkolwiek nie wszystkie są w spokoju wysłuchiwane - np. nie wiem o co kaman, ale "Poczytaj mi mamo" nie jest wysłuchiwane prawie wcale, za to np. "Mała książka o kupie" w całości

No i czasem (zwłaszcza jak któreś z rodziców przysypia na kanapie) i nam jest "czytane"

myślę, że warto czytać