Rozczarowanie: dla mnie osobiście len jako dodatek do chust. Grube chusty.

Oczarowanie: Audrey - kolory, w dotyku i w noszeniu. Wizualne oczarowanie - Oscha, szczególnie różyczki Noel - pewnie już ich nie wypróbuję, ale zawsze mogę się pozachwycać. A z rzeczy w zasięgu ręki chusty z bawełną brązowiejącą - dla mnie ogromna przyjemność noszenia.

Obojętność roku: żadna z chust Nati nie chwyciła za serce .

Generalnie uważam, że w tym roku nastąpił pewien przełom na rynku chust - coraz więcej producentów z coraz ciekawszą ofertą, o wiele większa dostępność chust, o wiele większy komfort kupowania - nie trzeba gorączkowo kupować w dniu ukazania się chusty, można na spokojnie poczekać na zdjęcia i opinie i kupić to, co się naprawdę podoba (połowa mikrolimitów Nati wróciła do sklepu, jest dostępna i wełna i kaszmir, a że nie wszyscy mają jaskółki, to przecież czegoś musi zabraknąć ). Ciekawie jest obserwować to wszystko.