Mam pytanie, czy Wasze dzieci jak załatwiają grubszą potrzebę na nocnik, też się tulą mocno do Was?
Markowi tak się zrobiło jakiś czas temu.....Nie wiem co o tym mam myśleć. Najlepiej mu się stęka jak mnie obejmie a ja muszę go wtedy też przytulić. Dodam, że jest to dla mnie strasznie męczące, bo nos mam prawie w nocniku wtedy. Jest mi mega niedobrze i chce wymiotować. Dodam że mam Fasolkę w brzuchu. Kupy młodego są różne, krwi w nich nie ma. Raczej go nie boli jak stęka. Ogólnie jak Marek chce kupę to najczęściej podbiega do mnie i się opiera i zaczyna stękać, wtedy wiem, że czas na nocnik. Czasem zrobi w pieluszkę jak mnie nie ma w zasięgu wzroku, wtedy historii z przytulaniem nie ma. Trochę mnie przeraża wizja przytulania się na nocniku na dłuższą metę
Wiem, że ten post jest komiczny, ale to na prawdę jest męczące. Książki na nocniku już mu nie wystarczają
A ta pozycja do przytulania mi średnio odpowiada
![]()