Dziewczyny, powiedzcie jak Wy dajecie sobie radę z noszeniem "klocuchów"? Mój misio skończył właśnie rok, waży ok 10 kg a mnie kręgosłup zaczął odmawiać posłuszeństwa :/. Fakt, że z kręgosłupem mam od dawna problemy, ale tak kocham nosić, że nie wiem co zrobię jak będę musiała z tego zrezygnować.. Wczoraj wybrałam się z młodym w chuście na spacerek i po 20 minutach nie wiedziałam czy zdołam wrócić do domu.. Łudzę się, że moze akurat źle mi sie zawiązało, ale martwi mnie to, że może już jednak to wyczyn ponad moje siły.. Najbardziej lubię kluska nosić z przodu w kieszonce lub 2X, raz miałam w MT - z tyłu, ale to już w ogóle mnie powaliło.. Ważę 6 x tyle co synuś, więc teoretycznie siłę powinnam mieć.. Jak Wy sobie z tym radzicie?