uwielbiałam angelpacka, wygodnego, ślicznego i kompaktowego, który ma jednak tę wadę, że nie jest bardzo duży i mój duży młody, zanim poczułam że jest na tyle stabilny, że z czystym sumieniem go przerzucę do nosidła, już z niego praktycznie wyrósł (aczkolwiek wymiary ma chyba porównywalne z manducą), natomiast córkę nosiłam w nim z powodzeniem i powyżej roku, potem przerwa na ciążę; młodszy praktycznie od razu przesiadł się do toddlerowego mei favorite siostry, który to MF, po pierwotnych wahaniach, też bardzo lubię. Warte polecenia są też nosidła dziewczyn szyjących, np madame googoo, Gosi nubik, słynne doux doux a MT jeszcze więcej - tym fajniejsze, że możesz zamówić pod siebie - i w kwestii wyglądu, i wielkości (panel, długość pasów), i osobistych preferencji (no ale te zazwyczaj się ma sprecyzowane po próbie jakiegoś albo kilku nosideł).
Ale generalnie wcale nie jestem przekonana, że nosidło jest znacznie wygodniejsze do założenia na plecy na kurtce, niż plecak prosty, gdzie nie musisz obracać nosidła spiętego w pasie, dzięki czemu bok kurtki ląduje Ci na brzuchu, czego potem nie jesteś w stanie poprawić, bo jak zawczasu nie ściągniesz pasa, to potem jest trudno. A i dziecko zazwyczaj wyżej siedzi i więcej świata zobaczyć może. Plus nosidło jest mniej uniwersalne - dziecka nim nie przykryjesz. Według mnie baaardzo warto się tego plecaka prostego nauczyć, wbrew pozorom szybko się wiąże - dla mnie to niemal inny wymiar macierzyństwa przy drugim dziecku (wcześniej starsza była noszona na plecach w nosidle). Tylko dobrze mieć w miarę szorstką chustę, wtedy ma mniejsze tendencje do wysmykania się spod tyłka. Dla uczciwości dodam, że z dwójką dzieci i tak jestem zazwyczaj skazana na wózek, a młody do niedawna absolutnie chustować się nie chciał, więc piszę to raczej jako okazjonalny nosiciel nakurtkowy
![]()