U nas nie działo się nic specjalnego, więc zorganizowałam spotkanie chustowe pod własnym dachem, nauczyłam jedną mamę plecaczka i zainfekowałam dwie przemiłe mamusie. I jeszcze dziś pomogłam się zamotać jednej mamie na grupie wsparcia karmienia piersią, co zrobiło na pozostałych wieeelkie wrażenie. Czuję, że teraz to już pójdzie lawinowo.

Nosiłam jak zawsze: długo i codziennie.

A Wy, co porabiałyście, Kochane?