Wczoraj chciałam się przywitać, zastanawiałam się gdzie, bo niestety przeoczyłam ten wątek. Więc dziś się rehabilituję
Jestem Miriam, mama Marcelego (31.07.2008). Nie pamiętam dokładnie kiedy zaczęło się moje zainteresowanie chustami, ale wiem, że od początku ciąży wiedziałam, że będę dzidzię nosić w chuścieI stało się, jeszcze przed porodem dostałam od niemieckich przyjaciół Didymosa. Uczyłam się motać na misiu
i cieszyło mnie, gdy potem nie miałam z tym problemu.
Mijający mnie ludzie na ulicy uśmiechali się, aż dziwnie się czułam.
Przyszła jesień i nie miałam tej pewności noszenia, z racji na dylematy co do ubioru Malucha. Poczytałam jak to robicie i mam nadzieję, że znów będę mogła chodzić z Marcelim na chuściane spacery.
To cudowne, że dzieci są w chuście takie zadowolone, czują się bezpieczne, słyszą nasze serce, a ten dźwięk tak dobrze znają(ech, naprawdę dziwię się, że są tacy, którzy krytykują takie sposoby obcowania z dziećmi..!)
Ach, bycie Mamą jest niesamowite![]()
I choć jeszcze jestem laikiem w tym temacie, to wiem, że bycie chustomamą dodaje jeszcze więcej smaku!
Pozdrawiam serdecznie!