A ja mam inne zdanie.
Bakterie coli, czyli te, których najbardziej się obawiamy, giną w 60 stopniach. W moczu bakterii nie ma, a te, które rozwiną się na brudnych pieluszkach nie sa groźne dla zdrowia, poza tym i tak się wypiorą w normalnym cyklu.
A zastanawiałyście się kiedys ile bakterii zostaje na pupie dziecka po umyciu zwykła wodą z mydłem albo co gorsza samymi chusteczkami

Nikt przecież nie będzie wyparzał dziecka.
Oczywiście wiem, jak myć dziewczynki żeby nie przenosić kału do ukł. rozrodczego czy moczowego. Ale pomyślcie - patrząc na to z tej perspektywy - w czasie kąpieli w wanience bakterie rozprowadzaja sie po całym ciele.
Albo jeszcze inaczej - wiekszość dzieci, nie tak jak nasze

robi kupe do pieluchy, po czym rozmazuje sie ona po całej pupie, czasem dzieciak siedzi w tym jakiś czas. I co? Nic się nie dzieje bo nasz organizm jest odporny na takie sprawy. Jeśli już natura stworzyła nam trzy dziurki obok siebie, to musiała też wymyślic jakiś sposób, aby nie dochodziło no notorycznych zakażeń.
Uważam, że gotowanie i prasowanie pieluch jest zbędne. Pranie zakupkanych w 60 stopniach jest wystarczającą dbałością o higienę jak dla mnie.