Wciąż nie mogę wyjść ze zdumienia, jaką ogromą siłę sprawczą mają chusty... (bo przecież to nie tylko mój urok osobisty tak działa): kasjerki obsługują bez kolejki, kolejkowicze puszczają przodem, samochody się zatrzymują niemal z piskiem opon... Ech, żeby tak było i bez chust, świat byłby lepszy...
Przez dwie aktywne (nie przeleżane!) ciąże nie spotkało mnie tyle uprzejmości, co teraz w ciągu kilku dni, gdy noszę się wszędzie z małą
Historyjka sprzed chwili dosłownie:
Wracałam z lasu z małą w kieszonce, musiałam przejść przez b.ruchliwą ulicę. Z jednej strony jechała ciężarówka, a za nią sznur samochodów i z drugiej to samo. Postanowiłam się nie pchać, bo takie giganty pewnie by nie wyhamowały... A one co? Jeden się zatrzymał, drugi się zatrzymał, a metis z dziecinką w chuście przeszła dumnie przez przejście, pozdrawiając kierowców z ciężarówek z lewa i z prawa...![]()
U nas pozytywnie. Ostatnio byłam z moją Mamą na giełdzie kwiatowej w Tychach. Małego miałam w 2 x bo motaliśmy się na parkingu (no może przy tym motaniu przy aucie ludzie się dziwnie patrzą ale potem jest ok) w każdym sklepiku Panie wzdychały jaki słodki a jaki przytulony do mamy.
Ale najlepiej było jak poszliśmy pod wiaty gdzie handlują ciętymi kwiatami, idziemy, idziemy a tu ktoś za nami krzyczy: halo, halo co Pani tam ma - obracam się a to dwóch Panów na pace swojego dostawczaka wielce zadziwionych - pokazuje im że dziecko a oni na to uśmiech od ucha do ucha i jeden do drugiego mówi: ale się tam skukał.