No w końcu miałam mega pozytywny chustowy dzień . Jak wyszłam z Młodą do przychodni, to oczywiście na miejscu wszystkie Panie jak najbardziej "za" i tradycyjnie "a jak ładnie nóżki, a jaka kluska grzeczna" itd., itp., ale przy powrocie jak super! Najpierw babcia pokazująca nas wnusi, uśmiechająca się do naszseroko, potem mama z małą dziewczynką, tak na oko 2-letnią opowiadała jej, że ją też tak nosiła (dobrze wiedzieć, że mam na osiedlu chustomamę ), a na koniec pani w warzywniaku stwierdziła, że patrząc na nas aż chce się jeszcze mieć dzieci. Pierwszy raz taki wysyp pozytywów miałyśmy

PS: a jak mój małż później kluskę na spacer zabrał, to się jedna mama z wózkiem tak na niego zapatrzyła, że w krzaki z dzieckiem wjechała .