przypomniało mi się jak latem, w górach, schodziliśmy z Gubałówki jakimś bocznym szlakiem. Piękna pogoda, widoczek, Natalka w MT na plecach podsypia...
minęła nas rodzinka rodzice, dziadkowie plus na oko dwulatek. Tata pchał przed sobą pustą parasolkę a dziecko przekazywali sobie z rąk do rąk niosąc po kolei.
Najpierw nas minęli ale potem mama zawróciła i pyta nas o MT, powiedziałam jej gdzie kupić i ile mniej więcej toto kosztuje. Zrobiła dziwną minę i poszła, potem usłyszałam jak tatuś mówił "ee, nie warto"