Tak mi się przypomniało a chyba nie pisałam o tym.
Raz jak szłam Krakowskim Przedmieściem to mama jakiejś 5cio letniej dziewczynki zobaczyła, ze idę z Szymem w chuście. Powiedziała to córeczce a ta ukradkiem usiłowała mnie dogonić (szłam przed nimi) by to zobaczyć. Gdy się wreszcie udało to pytała mamy: "a jak dorosnę to tez będę mogła tak swoje dzieci nosić?"
Innym razem synek do taty na nasz widok:
- Mnie też tak zawiąż!!!
Biedny tata musiał się wiele natrudzić by wytłumaczyć, ze to niemożliwe...
Tak więc nowe pokolenie chustonoszów rośnie
A i z innej beczki pochwale się, ze mój mąż sie zamotał! SAM!!!
Wracam z pracy i słyszę: "Szyma uśpiłem!" "Na rękach"- pytam. "W chuście!" "Co!??! Jak to a umiałeś? Jak?" "No umiałem, inaczej niż ty(ja zawsze w kieszonkę) bo w 2x! Tylko chusta za krótka dla mnie."
PAdłam. Bo on nigdy nie chciał się pozwolić zamotać. Nigdy nie patrzył jak to robię i bałam się, ze go nigdy nie namówię.
A tu się okazuje, ze chyba po nocy ćwiczy potajemnie techniki wiązania.
Co prawda na pewno niepodociągał tam gdzie trzeba i pod pupą mógł tez niezbyt dobrze.Ale liczy się sam fakt!
ostatnio awaryjnie motłam małą w auchanie bo jakoas kobieta sie nachyliła i zaczeła wrzeszczeć ile to dzecko już ma
i mała sie wystraszyła i w ryk więc wyciągnęłam chuste z torebki(torbisko wielkie)i zaczęłam motać a mała sie darła i wyrywała- bo wystraszona jakiś koleś patrzył na mnie jakbym córe conajmniej kablem z żelazka okładała i mruczał coś pod nosem o braku serca! jak skończyłam wiązac to mała sie uspokoiła wyciszyła ale co sie nasłuchałam mruczenia...
ale moi rodzice(szczególnie mama)i mój mężusz jak tylko mała zamarudzi to odrazu-weź ją do chusty hehe więc mam sprzymieżańców
Ostatnio edytowane przez Fusia ; 23-01-2010 o 17:01
W piątek znów jechałam pociągiem z Małą zamotaną w 2X pod kurtką. Ludzie raczej przyjaźnie się uśmiechali i nikt nie robił głupich min czy uwag. Oczywiście klasyczne teksty w stylu "ale jej wygodnie, jak dobrze jak blisko mamusi" i takie tam. W sumie bardzo sympatycznie.
Dzisiaj na spacerze zaczepiła mnie starsza pani, która zachwycała się śpiącą Alą na moich plecach. Tak sobie szłyśmy i rozmawiałyśmy i z naprzeciwka szedł sobie murzyn, albo jak kto woli człowiek o czarnym kolorze skóry. Jak mnie minął, obejrzał się i ja zza pleców usłyszałam tylko0 śmiech. obejrzałam się i zobaczyłam wyszczerzone białe zęby na czarnej twarzy. Powiedział do mnie: "U nas w Afryce tak kobiety nosza dzieci." Ja nie wiele myśląc odpowiedziałam: " A my w Polsce też tak nosimy". Ten pan miał tak szczęśliwą minę jak zobaczył dzidzię na moich plecach, jakiej dawno nie widziałam))
Ala i Hania 2009, Ewa 2012
U mnie szczególnie jak noszę małą Jasminkę z czapą misia ludzie najpierw zastanawiają się czy to nie zwierzątko a potem dopiero komentują. Już kilka razy spotkałem się z zaskoczeniem w stylu "ojej to dziecko a myślałam, że ma Pan zwierzątko". No cóż jakoś psiaka nie próbowałem chustowac - może dlatego, że miałbym mały problem z uniesieniem bernardynki![]()
przypomniało mi się jak latem, w górach, schodziliśmy z Gubałówki jakimś bocznym szlakiem. Piękna pogoda, widoczek, Natalka w MT na plecach podsypia...
minęła nas rodzinka rodzice, dziadkowie plus na oko dwulatek. Tata pchał przed sobą pustą parasolkę a dziecko przekazywali sobie z rąk do rąk niosąc po kolei.
Najpierw nas minęli ale potem mama zawróciła i pyta nas o MT, powiedziałam jej gdzie kupić i ile mniej więcej toto kosztuje. Zrobiła dziwną minę i poszła, potem usłyszałam jak tatuś mówił "ee, nie warto"![]()
Ja ostatnio byłam z Franiem na uczelni - przy motaniu dosłownie WSZYSCY zwracali na nas uwagę, w większości wcale nie dyskretnie, komentowali różnie: "Ale to fajne", "Ale to dziwne", "Zobacz, co ona robi" itd. Mój kolega z roku skomentował, że nosze jak jakaś AfrykankaPani mgr, u której byłam na wpisie, była lekko zaskoczona i zniesmaczona, "bo mu za zimno na pewno" (a ja myslałam chwilami, że się ugotuję
- Frankowi kobieta też się nie spodobała i dał temu głośny wyraz), za to wykładowca na egzaminie był zachwycony, przepytał nas szybciutko i jeszcze chwalił, że synek taki grzeczny i na egzaminie umie się zachować
![]()
Spaceruję dzisiaj z Ewką, Ewka pod osłonką, ja pod polarem, obok kolezanka w szmacie swojego sześciotygodniowego niesie i pcha wózek z córką, aż tu mijająca nas babina mówi surowym głosem "no, rozepnie się pani suwak i dziecko wypadnie! Niech pani lepiej trzyma rękami!". A ja na to: "a mogę nawet podskoczyć i nie wypadnie!" i zaczęłam skakać w miejscu![]()
![]()
![]()
"A co im imponuje? Płaczące posągi. Zamiana wody w wino. Zwykły kwantowy efekt tunelowy, który i tak by się zdarzył, gdyby tylko ktoś zechciał poczekać parę zylionów lat. Jak gdyby zamiana słonecznego światła w wino, dokonywana przez winorośle, ich grona, czas i enzymy nie była tysiąc razy bardziej cudowna i nie zdarzała się stale..."
Terry Pratchett "Pomniejsze bóstwa"
wyobr5ażam sobie minę baby
ja standardowo odbieram Bartosza z przedszkola z Hanka w chuście także wszyscy już przyzwyczajeni do naszego widoku ale z racji ferii grupy są łaczone i młody przez tydzień chodził do budynku starszaków. Wczoraj w szatni go ubieram a obok jakis chłopczyk nam się przygląda i mówi "mamo, dlaczego Ty mnie tak nie nosiłaś?![]()
Dzisiaj mój sąsiad ustąpił mi w drzwiach do klatki z komentarzem: "a, bo pani z bagażem idzie - jakby pani chociaż słowo powiedziała to bym i na górę wniósł"Hehehe - ciekawe czy mnie, czy dziecia
A swoją drogą to byliśmy dziś na miłym spacerze -z mnóstwem osób rozmawialiśmy (tyle nas zaczepiało) i wszyscy byli nastawieni super pozytywnie![]()
Wczoraj prawie cały dzień wędrowałam z Małą po Warszawie. Na dworze nosiłam ją na brzuchu pod kurtką a w CH przełożyłam na plecy. Ludzie na ogół sympatycznie się uśmiechali, szczególnie starsi. W pociągu kiedy motałam ją przed wyjściem zarejestrowałam kilka zaciekawionych spojrzeń bardziej lub mniej ukradkowych.
Ja ostatnio chodzę z wózkiem bo w moim rejonie na chodnikach lód. No i ostatnio mnie zaczepił starszy pan i z uśmiechem powiedział: a mnie to się najbardziej podobało jak pani to dzieciątko nosiła... Bardzo miło mi się zrobiło, zaskoczył mnieWytłumaczyłam mu że boję się upadku i jak przyjdzie wiosna wrócimy do noszenia, wyraźnie się ucieszył!
Mały B: 2009
Mała T: 2012
U mnie zawsze było pozytywnie. Pamiętam na Słowacji jak byliśmy na wakacjach, babka w sklepie mnie zaczepiła i byla strasznie zainteresowana w co ja to dziecko wsadziłam i gdzie to można kupić.
Ostatnio jakas Pani mnie zaczepiła i pyta się co ja tam mam. Mówię, ze maluszka i jej delikatnie pokazuję główkę syna, a ona : "Ojej, no tak się zastanawiałam, bo ludize tak szczeniaczki pod kurtką noszą"
Moja mama jak usłyszała, ze będe w z małym chuście odbierać starszaka z przedszkola, to powiedziała, ze jestem wariatka - "dwa kilometry w chuście będziesz szła!".
No ale ją trochę uświadamiam i oswajam.
Mnie raz sie jeden pan spytal czy nie chcialabym ponosic troche ciezszego misia - czyli jegoEh faceci to jednak najchetniej by na nas sie uwiesili
![]()
E. 2009
"Prawda nie leży pośrodku, tylko leży tam, gdzie leży" W.Bartoszewski