ja najpierw napiszę o mojej reakcji, bo przy pierwszym zamotaniu się poczulam jak przy pierwszym przystawieniu dziecia do piersi...tak blisko, naturalnie i wspaniale!czysta milosc. powiem szczerze ze nawet mnie to wzruszylo jakos.. nie jestem zwolenniczka teorii spiskowych i takich rzeczy ale cos jest w tym pokoleniu naszych mam i babc co uksztaltowalo sie w systemie socjalistycznym, a co teraz cale szczescie powoli odchodzi w niepamiec, chodzi mi o takie oderwanie matki i dziecka, dziecka i ojca i w ogole nieufnosc wobec blisich relacji... tak ogolnie mowiac, nie bylo roomig in w szpitalach na porodowkach i innych dzieciecych oddzialach, dzieci zabierano i przynoszono tylko na karmienie i moja mama (podobnie jak wiele innych mam )pozostaly czas wyla z tesknoty za dzieckiemi. tysiace dzieci przezywalo traume rozlaki z rodzicami na dzieciecych oddzialach. dzieci kazali ka\\nakarmic i odkladac do lozeczka. mama mi mowila ze pragnela byc z dzieckie a nie mogla, serce peka. co dziwne, do tej pory slyszy sie komentarze ze to niehigieniczne, tak dziecko w lozku z doroslymi, ze piersi trzeba myc przed karmieniem a najlepiej to wygotowana butelke dac. na porodowce mloda matka stwierdzila ze WOLI dac dziecku mieszanke bo tak piersia to ona nie widzi ile zjadlo i czy nie za chude to mleko, a tak bedzie wiedziala, no coz... moja mame i babci wzrusza jak blisko mnie sa dzieci, ze karmie piersia, nosze w chuscie, ale same tego nie robily, bo WTEDY sie tak nie robilo, choc kobiety moze by tego chcialy, narzucano INNY MODEL, taki z ograniczona bliskoscia. dzis wydaje mi sie dziwne tez to, ze powszechnie uznaje sie ze dziecku lepiej w wozku, conajmniej 1 metr oddalone od mamy, niz tuz przy jej sercu...ja uslyszalam, ze lepiej by je do wozka wlozyc a nie tak dusic...ja jednak jestem szczesliwa, powrot do naturalnosci, bliskosci matki, ojca i dzieci jest naprawde potrzebny i chustowanie jest do tego wspanialym prastarym wynalazkiem cywilizacji. jestem dumna ze nosze dziecko jak matki w Afryce dzikiej!