Po 2 latach mogę pochwalić się zdecydowaną negatywną reakcją... a było to tak:
Wybraliśmy się rodzinnie na koncert Dżemu do sąsiedniej wsi... Większość czasu spędziliśy poza wyznaczonym miejscem przy amfiteatrze tylko na pobliskim placu zabaw. Tak po 22ej jak już Zuzka padła przy cycku wrzuciliśmy ją na plecy męża, zamotaliśmy w wełniane paprocie. Plecak prosty wyszedł ładny...
Pod konec koncertu nie sprzedawali już biletów więc weszliśmy na ten już nie zamknęty teren skorzystać z toi toi. Ja wskoczyłam do za potrzebą... Wychodzę a mąż dyskuyuje ale tak dość nerwowo z jakimś panem. Pomyślałam, że może Kogoś z pracy spotkał i ma okazje mu coś wygarnąć (tzn. ten Ktoś mojemu mężowi). Podchodzę i urywam ich rozmowę stwierdzeniem, że "nie jesteście w pracy". I nagle słyszę od mojego m. ,że ten pan twierdzi, że nie powinniśmy nosić dziecka w chuście... Zatkało mnie i tylko wybałamuszyłąm oczy na tego gościa, pokręciłam gówą i machnełam ręką.
Odeszliśmy i zaczeliśmy z mężem rozmawiać. On mi opowiada jak ten pan do niego podszedł i go uświadamiał, że kręgołub dziecko będzie miało krzywy, że w Europie już się odchodzi od nosideł itp. Mąż się Go zapytał czy sam nosił, czy jest lekarzem i na jakiej podstawie tak twierdzi ale nic z tych rzeczy On poprostu to wie...
Ciekawe to było doświadczenie... Potem się śmialiśmy, że po moich haśle o pracy mógł pomyśleć,że sami jesteśmy ze "służby zdrowia"![]()