Wrócilismy z urlopu w Polsce. Z powodu niemiłosiernych upałów zamotałam się tylko raz, w Gdańsku dostarczając rozrywki przechodniom bez zbędnych komentarzy. Zatrzymała nas tylko jenda ciężarna mama, z którą bardzo przyjemnie sobie pogawędziliśmy. Za to ciekawych informacji dostarczyła nam znajoma. Wyszliśmy na spacer z grupką z liceum i jedna z moich koleżanek (która już wczesniej rozpytywała mnie o chusty) pochwaliła się zakupem tkanej I zaczęła zachwycać jak to jej i małemu Mikołajowi było wygodnie. Na co małżonka kolegi odparła, że wg jej wspaniałego lekarza "te chusty to nie są takie dobre, bo krzywią kręgosłup, dziecko może się udusić, a poza tym wdycha nasze zapachy"Niezwłocznie zaczęłam wyprowadzać ją z błędu, ale do dziś zdanie nt. wdychania zapachów robi u nas furore. Szczególnie, że ostatnio ulubiona pozycja Gabrysi to z nosem w mojej lub męża pasze
![]()