Dziś nastąpił pewien przełom
Koleżanka była bardzo negatywnie nastawiona do wózka, że to niebezpiecznie, że krzywi sie kregosłup, że na pewno mi bardzo cieżko synka dżwigać, żebym wsadziła do wózka, bo po co co mam wyglądać jak szmaciara. I inne argumenty w ten deseń, oczywiście zaprzeczałam, ale nie docierało. Przyszłam do niej z chustą, zaroponowałam po raz tysieczny, że pokażę jej co i jak. Oczywiście po raz milionowy usłyszałam, że ona się boi, że dziecko wypadnie itp. Maciek mi rozwalił chuste, więc zaczęłam ją skladać, a ona powiedziała, żebym pokazała na sobie jak wiążę. I zaczęłam wiązać kieszonkę a ona: to nie takie trudne (widziała tysiące razy jak ją wiązałam i teraz dopiero dostrzegła, ze nie takie trudne?
). I już miałam wsadzać Maćka i powiedziała: "Weź włoż (i tu padło imię jej synka)". Zamotałam, małemu oczy się zabłyszczały jak nigdy i zaczął sie smiać. Mamusia, więc stwierdziła, że teraz ona chce. I zawiązałyśmy sie, pomogam jej, zapytałam czy czuje swoje 9,5kg szczęście, stwierdziła, że nie czuje (w końcu chyba uwierzyła, że się nie umęczam), powiedziała, że chusty są fajne (
) i że można coś robić, np. sprzątać jak dziecko jest zawiązane. Mały nagle usnął w chuście. Widać było zadowolenie i zaszokowanie, choć niewiele o tym mówiła. Zaczęła macać japanka i chwalić (co jest dla mnie szokiem po wysłuchaniu tylu okropnych rzeczy o chustach i noszeniu) przez te 1,5 roku. W kilka minut przy kawałku szmaty zmieniło się tak dużo
![]()




. I inne argumenty w ten deseń, oczywiście zaprzeczałam, ale nie docierało. Przyszłam do niej z chustą, zaroponowałam po raz tysieczny, że pokażę jej co i jak. Oczywiście po raz milionowy usłyszałam, że ona się boi, że dziecko wypadnie itp. Maciek mi rozwalił chuste, więc zaczęłam ją skladać, a ona powiedziała, żebym pokazała na sobie jak wiążę. I zaczęłam wiązać kieszonkę a ona: to nie takie trudne (widziała tysiące razy jak ją wiązałam i teraz dopiero dostrzegła, ze nie takie trudne?
). I już miałam wsadzać Maćka i powiedziała: "Weź włoż (i tu padło imię jej synka)". Zamotałam, małemu oczy się zabłyszczały jak nigdy i zaczął sie smiać. Mamusia, więc stwierdziła, że teraz ona chce. I zawiązałyśmy sie, pomogam jej, zapytałam czy czuje swoje 9,5kg szczęście, stwierdziła, że nie czuje (w końcu chyba uwierzyła, że się nie umęczam), powiedziała, że chusty są fajne (
) i że można coś robić, np. sprzątać jak dziecko jest zawiązane. Mały nagle usnął w chuście. Widać było zadowolenie i zaszokowanie, choć niewiele o tym mówiła. Zaczęła macać japanka i chwalić (co jest dla mnie szokiem po wysłuchaniu tylu okropnych rzeczy o chustach i noszeniu) przez te 1,5 roku. W kilka minut przy kawałku szmaty zmieniło się tak dużo
Odpowiedz z cytatem