Pokaż wyniki od 1 do 20 z 3783

Wątek: reakcje otoczenia na chusty i pozostale "szmaty"

Mieszany widok

  1. #1
    Chustoguru Awatar JoShiMa
    Dołączył
    Jan 2010
    Posty
    6,642

    Domyślnie

    Poszłam dziś z dziewczynami do kościoła. Akurat testuję EmeiBaby, więc zapakowałam małą. Zauważył mnie ksiądz emeryt jak szedł do konfesjonału. Z resztą widział nas już zamotane w inne rzeczy. Kiedy wracał, podszedł i szeptem zapytał, czy to nie obciąża za bardzo. A ja mu szeptem odparłam, że jest lej niż gdybym miała dziecko na ręku. Pokiwał ze zrozumieniem, A w ogóle cały czas był szeroko uśmiechnięty.

  2. #2
    Chustonówka Awatar Mamona
    Dołączył
    Apr 2012
    Miejscowość
    Tychy
    Posty
    29

    Domyślnie

    Rozmowa w zoologicznym.
    Trzytygodniowa wtedy Ala w chuście pod kurtką.

    Jeden z klientów, przerywając rozmowę ze sprzedawcą:
    - Co tam Pani ma? Pieska czy kotka?
    - Córeczkę!


  3. #3
    Chustonoszka Awatar Atoka
    Dołączył
    Oct 2012
    Miejscowość
    Wrocław
    Posty
    61

    Domyślnie

    Och, ja miałam dzisiaj sądny dzień chustowy. Musiałam z małym na pobranie krwi jechać. Jako że śnieg z deszczem od rana to dawaj go w chustę, pod kurtkę i na tramwaj. Wszystko pięknie, mały śpi od klatki, dojechaliśmy do przychodni i tu odbiliśmy się. Bo za mały i to w innym miejscu pobierają. W sumie nieźle, bo tam tłum chorych ludzi, wiec nie uśmiechało mi się czekać (kto dziś przepuszcza kobiety z niespełna trzymiesięcznymi dziećmi?).

    Śniegogradodeszcz dalej pada, ale mamy parasolkę, mały śpi, więc tylko miłe komentarze w stylu "czy mu nie zimno" "jak fajnie" i uśmiechy. Tramwaje jeżdżą jak chcą, ale w końcu dotarliśmy do przychodni. Mamy w poczekalni się uśmiechają, pokazują starszym dzieciom "dzidziusia na brzuszku". No ale w końcu młodego ukłuli. No i się zaczął szał, pisk. Nie dość, że płakał po pobraniu, to mu się głód włączył. Warunków do karmienia nie ma żadnych, więc zasuwam szybko z nadzieją, że dzieć w chuście się chociaż na chwilę utuli. Ale mój nie z tych. Pada, parasolka w ręku, dzieć na brzuchu, plecak na plecach, rozwiązany but. Nie zawiążę - wyrżnę się z dzieciem, zawiążę - będzie jeszcze większy pisk. Ludzie patrzą się na mnie jakbym dziecko mordowała. Ja prawie się tak czuje. Nie skutkuje nic. Ani szyszanie, ani bujanie. Głód jest głód. Jasiek ma tak donośny głos, że niektórzy nawet przystawali i z przerażeniem się na nas gapili. Ale pomocy nikt nie zaproponował .

    W końcu przyjeżdża tramwaj - ludzie wewnątrz mierzą nas - a raczej mnie wyrodną matkę morderczynię co to dziecko dusi. W końcu jesteśmy w domu. Trzy łyki mleka i Młody się do mnie śmieje. A ja mam już na dzisiaj dość!

  4. #4
    Chustomanka
    Dołączył
    Mar 2012
    Posty
    1,201

    Domyślnie

    Ja w takich sytuacjach mówiłam scenicznym szeptem: Wiem, jesteś głodny, tak, głodny jesteś, ale już niedaleko, zaraz wysiądziemy i zjesz... i tak w kółko

  5. #5
    Chustomanka Awatar Selene
    Dołączył
    Dec 2011
    Miejscowość
    Wrocław i okolice
    Posty
    726

    Domyślnie

    o tak, taka mantra powtarzana scenicznym szeptem nas też już nie raz ratowała przed linczem
    Uczę zarządzania śmiechem i skutecznej radości facebook.com/InstruktorkaSmiechu / Matka-Polka-chustonoszka Starszak II 2012 i Młoda XII 2014

  6. #6
    Chustonoszka Awatar Atoka
    Dołączył
    Oct 2012
    Miejscowość
    Wrocław
    Posty
    61

    Domyślnie

    Dziwne, ze jak mi sie w wozku drze (to juz bez powodu, nie przepada po prostu) to nikogo nie interesuje

  7. #7
    Chustomanka Awatar dita
    Dołączył
    Feb 2012
    Posty
    1,333

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez Atoka Zobacz posta
    Dziwne, ze jak mi sie w wozku drze (to juz bez powodu, nie przepada po prostu) to nikogo nie interesuje
    a to to już standard

    niestety...

  8. #8
    Chustoguru Awatar JoShiMa
    Dołączył
    Jan 2010
    Posty
    6,642

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez Atoka Zobacz posta
    Głód jest głód. Jasiek ma tak donośny głos, że niektórzy nawet przystawali i z przerażeniem się na nas gapili. Ale pomocy nikt nie zaproponował .

    W końcu przyjeżdża tramwaj - ludzie wewnątrz mierzą nas - a raczej mnie wyrodną matkę morderczynię co to dziecko dusi. W końcu jesteśmy w domu. Trzy łyki mleka i Młody się do mnie śmieje. A ja mam już na dzisiaj dość!
    Nie gniewaj się za to co napiszę. W takich sytuacjach wchodze do pierwszego lepszego urzędu czy jakiegoś takiego miejsca i karmię. Trudno... Ba nawet dyskretnie przewijam jak trzeba, wiadomo że wielo nie sa tak łaskawe jak pampersy.

  9. #9
    Chustofanka
    Dołączył
    Jul 2011
    Miejscowość
    Wrocław
    Posty
    255

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez Atoka Zobacz posta
    Och, ja miałam dzisiaj sądny dzień chustowy. Musiałam z małym na pobranie krwi jechać. Jako że śnieg z deszczem od rana to dawaj go w chustę, pod kurtkę i na tramwaj. Wszystko pięknie, mały śpi od klatki, dojechaliśmy do przychodni i tu odbiliśmy się. Bo za mały i to w innym miejscu pobierają. W sumie nieźle, bo tam tłum chorych ludzi, wiec nie uśmiechało mi się czekać (kto dziś przepuszcza kobiety z niespełna trzymiesięcznymi dziećmi?).

    Śniegogradodeszcz dalej pada, ale mamy parasolkę, mały śpi, więc tylko miłe komentarze w stylu "czy mu nie zimno" "jak fajnie" i uśmiechy. Tramwaje jeżdżą jak chcą, ale w końcu dotarliśmy do przychodni. Mamy w poczekalni się uśmiechają, pokazują starszym dzieciom "dzidziusia na brzuszku". No ale w końcu młodego ukłuli. No i się zaczął szał, pisk. Nie dość, że płakał po pobraniu, to mu się głód włączył. Warunków do karmienia nie ma żadnych, więc zasuwam szybko z nadzieją, że dzieć w chuście się chociaż na chwilę utuli. Ale mój nie z tych. Pada, parasolka w ręku, dzieć na brzuchu, plecak na plecach, rozwiązany but. Nie zawiążę - wyrżnę się z dzieciem, zawiążę - będzie jeszcze większy pisk. Ludzie patrzą się na mnie jakbym dziecko mordowała. Ja prawie się tak czuje. Nie skutkuje nic. Ani szyszanie, ani bujanie. Głód jest głód. Jasiek ma tak donośny głos, że niektórzy nawet przystawali i z przerażeniem się na nas gapili. Ale pomocy nikt nie zaproponował .

    W końcu przyjeżdża tramwaj - ludzie wewnątrz mierzą nas - a raczej mnie wyrodną matkę morderczynię co to dziecko dusi. W końcu jesteśmy w domu. Trzy łyki mleka i Młody się do mnie śmieje. A ja mam już na dzisiaj dość!
    Dziś tramwaje się zbuntowały 30min na zimnie stałam nie przyjechał ŻADEN. Mała głodna i śpiąca 20min darła się jakbym ją ze skóry obdzierała. Odpychała mnie rękami, ugryzła, wygięła się do tyłu tak, że tylko nogi jej zostały przy mnie. Ja jej głowę trzymałam w takiej dziwnej pozycji i tak zasnęła. Przyjechał tramwaj, na każde otwieranie/zamykanie drzwi oraz oznajmianie nazwy przystanku pokrzykiwała przez sen A na przystanku stało z 50 osób jak nie więcej. W tramwaju miejsca nie było (nawet bez proszenia o miejsce ustąpili!). Tylko jeden pan miał odwagę podejść "jej się gniotą nóżki, tak dynda nimi, ją to boli bo nimi rusza". Masakra. Żyjemy. Kupiłam buty, na rehabilitację zdążyłam (godzinę później hehe).

    A po pobraniu krwi ja zawsze karmię piersią zanim zaczniemy się ubierać. Nie wychodzę z płaczącym, głodnym dzieckiem. Zwykle zmęczona płaczem zasypia. W przychodni z dzieckiem zawsze bez kolejki idę (pani pilnują, żeby dzieci nie czekały), w innym laboratorium położna pobiera krew około południa to kolejek nie ma nigdy, czasem 1 osoba się trafi.

  10. #10
    Chustonoszka Awatar Atoka
    Dołączył
    Oct 2012
    Miejscowość
    Wrocław
    Posty
    61

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez JoShiMa Zobacz posta
    Nie gniewaj się za to co napiszę. W takich sytuacjach wchodze do pierwszego lepszego urzędu czy jakiegoś takiego miejsca i karmię.
    No nie ma powodu do gniewania. To byloby najlepsze wyjscie z sytuacji, ale my mamy wyjatkowe problemy z karmieniem, wiec wolalam po prostu byc jak najszybciej w domu (ale to juz inna, bardzo dluga historia).

    Cytat Zamieszczone przez glodomorek Zobacz posta

    A po pobraniu krwi ja zawsze karmię piersią zanim zaczniemy się ubierać. Nie wychodzę z płaczącym, głodnym dzieckiem. Zwykle zmęczona płaczem zasypia.
    No mea culpa, bo nie myslalam, ze on glodny bedzie po tym pobraniu. Wzielam wrzask za placz po kluciu, a potem juz bylo za pozno. No i niestety, my nie calkiem piersia sie karmimy .

    Zawsze sie w chuscie pieknie uspokajal, zawsze dopiero po wyjsciu na zewnatrz. Z wyjatkiem wczoraj. Jeszcze nigdy mi sie nie zdarzylo, zeby Jasiek zasnal zmeczony placzem. Pewnie gdyby nie to klucie to spokojnie dotarlibysmy do domu i obudzilabym go dopiero na jedzenie...

  11. #11
    Chustomanka Awatar Judyta
    Dołączył
    May 2012
    Posty
    1,490

    Domyślnie

    Wczoraj szliśmy w polarze i spod niego wystawał kawałek Girasola z frędzlami. Krzyczy za mną kobieta:
    -Halo! Zgubi pani szalik!
    -Dziękuję, nie zgubię, jesteśmy nim dobrze przywiązani
    -Tak, tak. Ja kiedyś też zawsze nosiłam szalik w rękawie i dwa zgubiłam. - i poszła

    Czemu nie na szyi?

  12. #12
    Chustofanka
    Dołączył
    Dec 2011
    Miejscowość
    Szczecin
    Posty
    453

    Domyślnie

    Fabianowa, mnie ostatnio już 2 osoby zaczepiły i mówiły że mi szalik z tyłu wyleci

    Jakiś czas temu dostałam ulotkę najpierw od chłopaka, potem od dziewczyny (stali obok siebie) i ta dziewczyna jak zobaczyła że w kurtce skrywa się małe dziecko na cały głos do tego chłopaka, głośno się śmiejąc "a ja myślałam że pani tam trzyma ..." i nie dosłyszałam co bo się śpieszyłam, ale domyślam się że jakieś zwierzę

    Wczoraj na cmentarzu szły za nami panie i gadały o tym jak do dobrze, ciepło, ręce wolne, tylko taka słodka główka wystaje

    A po południu byliśmy u rodziny (takie którą raz na rok odwiedzamy), samochodem byliśmy, więc córcia do domu była wniesiona w foteliku. Ale podczas rozmowy jeden mój kuzyn pyta czy nie mam przypadkiem przy sobie chusty, bo na fb widział na zdjęciach. Oczywiście miałam to cała rodzina była chętna na pokaz wiązania Babcia, taka już prawie 90-letnia też patrzyła z zaciekawieniem Najpierw pokazałam kieszonkę, potem plecak prosty - jedna ciocia cały czas stała za mną bo się bała że dzieć wyleci Potem ta sama ciocia kazała mi iść do drugiego pokoju pokazać się wujkom, tam mnie mój tata zoabczył i zaczął wychwalać chusty, żę to taki super wynalazek Ciocia jeszcze żałowała, że druga ciocia już wyszła i nie widziała jak się motamy. Potem jeszcze mówiła, że widziała raz gdzieś w mieście dziewczynę, która "miała dziecko w szmatę owinięte" i się zastanawiała jak to tak można zamotać Ogólnie wszystkie kuzynki zgodnie stwierdziły że chusty są świetne, ale one tylko w telewizji widziały, na żywo nigdy. Jedna jeszcze planuje dzieci, to może może
    Mama VIII 1987 - doradca Akademii Noszenia Dzieci
    Córeczka II 2012

  13. #13
    Chustonówka
    Dołączył
    Oct 2012
    Miejscowość
    Kraków
    Posty
    8

    Domyślnie

    A u mnie to różnie bywa! Starsza sąsiadka, jak mnie widzi z maluszkiem w chuście, to ciągle mówi, że kręgosłup mu się wykrzywi, że za jej czasów to inaczej wychowywano dzieci (cokolwiek to miało znaczyć )
    Raczej jeszcze wciąż widzę zdziwienie/zaciekawienie ludzi, ale i miłe uśmiechy niektórych mam (też noszących)

    Ostatnio, będąc na grobach w rodzinnej miejscowości mojego taty, byłam większą atrakcją niż tradycyjna procesja wokół grobów!
    Zachary 2012

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •