Wychodzimy od chirurga dzieciecego, w poczekelni parka z dwulatkiem, sadzam Matka na krzeslo i wyciagam natke kolkowa.
Pan: o zobacz synku jakie pani ma fajne nosidelko
potem oboje rodzice z uwaga patrza jak wrzucam Matka na biodro. Mati przy dociaganiu koncowym zaczyna swoje wygibasy do tylu.
ja: Mati nie uciekaj mamie
pan:Ooo teraz to nigdzie nie ucieknie
A wczoraj jak stalismy w kolejce w sklepie, Mati bawil sie ze stojaca za nami dziewczyna w "a kuku"(sam ja zaczepial lobuiak maly
) Smiala sie w glos dziewucha, a na koniec powiedziala, ze poprawilismy jej humor na reszte wieczoru
![]()
Reakcja tej pani nie jest nadzwyczajna, ale dawno nikt nie komentował mojego chustonoszenia więc się pochwalę.
Odwiedziłam dzisiaj szmajteks w poszukiwaniu szmatek dla kociaka bo już wszystko co miałam poświęciłam dla Beska.
Wlazłam do sklepiku a tam Pani oczy zrobiła, szeroko się uśmiechnęła z drugą właśnie kupujacą.
Zaczęły swoje wywody, ze to takie fajne, ze zamiast płakać w wózku to mamę ma kiedy chce, że tylko tak powinno się nosić dzieciaki przy mamie, przy cycusiach i super to jest i ręce wolne, no szał
Teraz takie cuda są i nosidełka nawet specjalne produkują
Na koniec rozmowy dała mi wełniany koc w gratisie dla Besia bo sama też ratuje zwierzaki
pozytywnie bardzo![]()
Ostatnio edytowane przez kerna ; 18-10-2012 o 08:53
Dzisiaj zagadała mnie kobieta, pytając o wiek mojej córeczki. Bo tak ładnie w tym plecaku wyglądaMówię, że prawie 8 miesięcy. A ona na to, że jej dziecko ma 2, więc chyba za małe na taką chustę, to jej powiedziałam, że oczywiśnie że nie za małe, powiedziałam o forum, wyglądała na zainteresowaną
![]()
Mama VIII 1987 - doradcaAkademii Noszenia Dzieci
CóreczkaII 2012
Ja dzisiaj usłyszałam, że jestem "elementem". Całości nie dosłyszałam, jedynie fragment o "elemencie, co wózka nie ma".
na poczcie Pani dziś do młodej: ale Ci dobrze! krzyknij: mamo, juhuu! dodaj gazu![]()
Kokoszka, 12.2010
Kokos, 11.2013
Fi, 3.2016
Kilka razy na przestrzeni 4 lat (tyle noszę) usłyszałam, że szkoda swojego kręgosłupa, po co to tak dziecko krępować, niech sobie pobiegaA poza tym to same pozytywne reakcjie i uśmiechnięte twarze
Poza tym to wydaje mi się, że ciężko jest przejść nieodwzajemniając uśmiechu obok szczęśliwego i uśmiechającego się dziecka w chuście czy nosidle.
Adaś obudził się wczoraj, kaszląc i rzężąc okropnie, więc próbowałam go zapisać do lekarza. Parę prywatnych gabinetów obdzwoniłam, ale nie udało się zapisać; w mojej przychodni najpierw powiedzieli, że postarają się znaleźć dla mnie czas, ale potem odesłali do domu, mówiąc, że mam wieczorem wbić się na dyżur całodobowy, tam mnie przyjmą. Pojechaliśmy wieczorem tam, gdzie ten dyżur; ja dość zestresowana, że mnie zaraz również stąd wyrzucą, bo przecież kaszel to żaden nagły przypadek. Na szczęście był z nami mąż w charakterze wsparcia moralnego.
Mąż poszedł do rejestracji, chwilę go nie było, po czym mnie zawołał, bo pani z rejestracji chce jeszcze ze mną porozmawiać. Okazało się, że pani zobaczyła mnie w przelocie za jego plecami i rozpoznała mnie, bo dwa dni wcześniej jechałam z nią tramwajem, mając Adasia w chuście. Adaś się wtedy do niej promiennie uśmiechał, a ona go zagadywała.Teraz powtarzała raz po raz, jak to zapamiętała mnie i Adasia, bo tak ładnie wyglądał w chuście i tak się uśmiechał.
Od razu rozładowało to połowę mojego stresu związanego z kaszlem Adasia i wizytą u lekarza. Potem sobie przypomniałam, że w tym tramwaju strzeliłam pani miniwykład o fizjologicznej pozycji i profilaktyce dysplazji stawów biodrowych, bo miała wątpliwości, czy chustowanie jest dobre. I teraz się cieszę, że trafiłam na kogoś związanego ze służbą zdrowia, bo jeśli byłam przekonująca (rzuciłam medycznym terminem, to może byłam, co?
), to może pani będzie miała okazję, żeby tę wiedzę puścić dalej. W każdym razie - nie mam wątpliwości, że zostałam zapamiętana głównie dzięki chuście.
A co do Adasia, to okazało się, że ma tylko potężny katar, który spływa i jest odkrztuszany, uff.
Noszę Adama (maj 2012) i Marka (czerwiec 2014)
Nie spotkałam się z negatywną reakcją. Wszyscy, którzy do mnie zagadują (najczęściej ekspedientki w sklepach, ale też na ulicy, w tramwaju/autobusie/metrze..) mówią jedno: "ale mu dobrze, ma tak ciepło....". Wszyscy, jak jeden, o tym mówią. I się uśmiechają, gdy im pokazuję twarzyczkę błogo przytuloną i śpiącą...
Dziś pani w spożywczym z drugą panią ze spożywczego debatowały przy mnie o hackach i że to noszenie wraca. Gdybym się nie spieszyła to bym wsiąkła w rozmowę
Raz mi się zdarzyło, że jedna pani drugiej pani pokazywała mojego Jacka z rozanieleniem w głosie, a potem widziałam że się skrzywiła, coś mruknęła i poszła. Spojrzałam na Jacka. Mój aniołek się zrzygał i tym samym przestał być uroczy![]()
Basia 29/08/2009Jacuś 15/08/2012
Bycie położną grozi tym, że pęknie ci serce, ale to nic złego,
ponieważ wydostanie się w ten sposób mnóstwo miłości.
Staniesz się dzięki temu lepszą położną. [Stephen, mąż Iny May Gaskin]
Dziś przy ladzie ekspedientka robiąc duże oczy do mojej córeczki, ze szczerym uśmiechem mówi "Jak to tak, dzisiaj na plecach? Do tej pory zawsze byłaś z przodu" Odpowiedziałam, że zwykle jest z przoduAle co mnie zdziwiło - ja tej ekspedientki nie kojarzę, ona nas tak
(a to na odwrót raczej bywa, szczególnie że to większy sklep
)
Na tych samych zakupach dziewczynka, na moje oko z 6 lat miała, pokazała mamie że mam dziecko na plecach i potem jeszcze usłyszałam "ciekawe jak ta pani to dziecko na plecy włożyła"![]()
Mama VIII 1987 - doradcaAkademii Noszenia Dzieci
CóreczkaII 2012
Ja dopiero zaczynam chustowanie, ale odkad zaczelam nosic Jasia w chuscie to jakbym w innym miescie mieszkala. Ludzie zagaduja, dopytuja, "temu to fajnie", "na pewno ma cieplutko". Praktycznie w kazdym sklepie ekspedientki zagaduja. A dzisiaj pan ustapil mi miejsca w tramwaju(tak btw. gdzie ja bym z wozkiem do tramwaju wlazla?).
niemcy mają chyba jeden tekst na dziecko w chuście, dzisiaj osiem razy w ciągu dwóch godzin usłyszałam "najlepsze miejsce masz, co?". kurdę![]()
Kokoszka, 12.2010
Kokos, 11.2013
Fi, 3.2016
Nas zazwyczaj spotykały same miłe komentarze (plus kilka srednich typu "a czy jemu wygodnie? Taki powyginany?"), już się powoli przyzwyczajam do ilości spojrzeń które chusta przyciąga
Najzabawniejszy tekst usłyszałam od pewnego starszego ochroniarza "Jak Pani pięknie wygląda! Jak kangur!" w sumie ciekawy komplement
innym razem też jakiś starszy pan prawie na nas wpadł wychodząc zza rogu budynku, wystraszony aż odskoczył i ze śmiechem: "Jejku myślałem, że Pani tak wysoko brzuszek ciążowy ma!"![]()
Stanęłam w kolejce za kobietą z małą dziewczynką, obie obejrzały się na Adasia w chuście.
- ...pani tam ma dzidziusia - dobiegł mnie szept kobiety.
- Ja też mam dzidziusia! - powiedziała dziewczynka i podjęła próbę zamotania pluszowego misia w apaszkę.![]()
Noszę Adama (maj 2012) i Marka (czerwiec 2014)
Poszłam dziś z dziewczynami do kościoła. Akurat testuję EmeiBaby, więc zapakowałam małą. Zauważył mnie ksiądz emeryt jak szedł do konfesjonału. Z resztą widział nas już zamotane w inne rzeczy. Kiedy wracał, podszedł i szeptem zapytał, czy to nie obciąża za bardzo. A ja mu szeptem odparłam, że jest lej niż gdybym miała dziecko na ręku. Pokiwał ze zrozumieniem, A w ogóle cały czas był szeroko uśmiechnięty.
Rozmowa w zoologicznym.
Trzytygodniowa wtedy Ala w chuście pod kurtką.
Jeden z klientów, przerywając rozmowę ze sprzedawcą:
- Co tam Pani ma? Pieska czy kotka?
- Córeczkę!
![]()
Och, ja miałam dzisiaj sądny dzień chustowy. Musiałam z małym na pobranie krwi jechać. Jako że śnieg z deszczem od rana to dawaj go w chustę, pod kurtkę i na tramwaj. Wszystko pięknie, mały śpi od klatki, dojechaliśmy do przychodni i tu odbiliśmy się. Bo za mały i to w innym miejscu pobierają. W sumie nieźle, bo tam tłum chorych ludzi, wiec nie uśmiechało mi się czekać (kto dziś przepuszcza kobiety z niespełna trzymiesięcznymi dziećmi?).
Śniegogradodeszcz dalej pada, ale mamy parasolkę, mały śpi, więc tylko miłe komentarze w stylu "czy mu nie zimno" "jak fajnie" i uśmiechy. Tramwaje jeżdżą jak chcą, ale w końcu dotarliśmy do przychodni. Mamy w poczekalni się uśmiechają, pokazują starszym dzieciom "dzidziusia na brzuszku". No ale w końcu młodego ukłuli. No i się zaczął szał, pisk. Nie dość, że płakał po pobraniu, to mu się głód włączył. Warunków do karmienia nie ma żadnych, więc zasuwam szybko z nadzieją, że dzieć w chuście się chociaż na chwilę utuli. Ale mój nie z tych. Pada, parasolka w ręku, dzieć na brzuchu, plecak na plecach, rozwiązany but. Nie zawiążę - wyrżnę się z dzieciem, zawiążę - będzie jeszcze większy pisk. Ludzie patrzą się na mnie jakbym dziecko mordowała. Ja prawie się tak czuje. Nie skutkuje nic. Ani szyszanie, ani bujanie. Głód jest głód. Jasiek ma tak donośny głos, że niektórzy nawet przystawali i z przerażeniem się na nas gapili. Ale pomocy nikt nie zaproponował.
W końcu przyjeżdża tramwaj - ludzie wewnątrz mierzą nas - a raczej mnie wyrodną matkę morderczynię co to dziecko dusi. W końcu jesteśmy w domu. Trzy łyki mleka i Młody się do mnie śmieje. A ja mam już na dzisiaj dość!