A ja nakserowałam ulotek o noszeniu i rozdaję wszystkim, zwłaszcza ciężarówkom i rodzicom z noworodkami. A nuż...![]()
Tymczasem same pozytywy (uśmiechy, "popatrz jakie maleństwo przytulone", przepuszczanie w kolejce - w ciąży mnie to nie spotykało) ale też: "Oooo, to dobre jest! Samochód można spokojnie prowadzić, bo obie ręce wolne"![]()
Nas dzisiaj Pani ekspedientka bardzo obserwowała stojąc przy kasie, po czym nie wytrzymała i podeszła tylko po to, żeby mi powiedzieć, że nie może się napatrzeć, jak Młoda sobie śpi (zamotane byłyśmy w plecak prosty, bo Młodzież ciężka- tak między 11 a 12 kg)![]()
My się spotykamy z samymi pozytywnymi reakcjamiMamy nawet kilka fanklubów w sklepach. Ludzie mnie zatrzymują i pytają, jak to się wiąże, czy dziecko nie wypadnie. par razy musiałam tłumaczyć, gdzie chusty kupić i nauczyć się motać. Czuję, jakbym miała misję
Raz tylko zabawny był pewien starszy pan, który przyglądał mi się ze znacznej odległości na chodniku, a jak do nas podszedł , mówi " ja bardzo, bardzo panią przepraszam, ale z daleka myślałem, że pani ma takiego guza..a teraz widzę, że to dzidziuś"![]()
Często też, szczególnie na początku, ludzie myśleli, że jestem w ciąży.
Najmniej zaufania do chust mają moi teściowie.Byliśmy na rodzinej imprezie, dużo nowych ludzi, głośno, więc zapakowałam młodego do chusty i sobie usnął. Na co słyszę od teściowej "włóż go do wózka to go powożę". Jak zapytałam, po co- usłyszałam, że mu będzie wygodniej. Już nie mam siły tłumaczyć, bo od kilku m-cy to robię, więc zaczęłam zbywać takie tekstyChociaż teraz znów musiałam wyjaśniać, dlaczego nie bierzmy wózka na wesele - co my w takim razie z dzieckiem zrobimy ??!! Co dziwne, przy ludziach zawsze mówi o chuście w , mam wrażenie, pozytywny sposób
Teściów nie zrozumiesz
![]()
Raz tylko zabawny był pewien starszy pan, który przyglądał mi się ze znacznej odległości na chodniku, a jak do nas podszedł , mówi " ja bardzo, bardzo panią przepraszam, ale z daleka myślałem, że pani ma takiego guza..a teraz widzę, że to dzidziuś"![]()
Chciałam Quote ale coś mi nie wyszło
Do mnie kiedyś podeszła pani i powiedziała ze myślała, że psa niosę![]()
Mnie posądzano o noszenie kota.
Wracałam z Julką z dni adaptacyjnych w przedszkolu - autobusy jeżdżą jak chcą bo całe miasto rozkopane (tzn. czekałam 40 minut żeby trasę obliczoną na 15 min przebyć w kolejne 45 minut) - młoda marudziła że chce na ręce, po wpakowaniu w kółkową zaczęła upychać łapki pod spód, zawinęła się i poszła spać...
I się zaczęło: najpierw szturm ludzi rzucił się do autobusu prawie nas tratując, zajął miejsca i zaczęła się licytacja gdzie mam usiąść.
Za cholerę nie docierało, że jak mała śpi to wygodniej mi stać niż usiąść (no chyba że na stołku, bo w autobusie to nie wiem gdzie miałabym Julki długie nogi upchnąć), dowiedziałam się oczywiście, że jest mi za ciężko a Julce oczywiście za ciepło. Z tym za ciepło to wystartowała Pani, która wysiadając stwierdziła, że na jej miejscu tak grzało pod siedzeniem, że nie dało się usiedzieć.
Naprawdę pomocne okazało się starsze małżeństwo koło mnie - podziwiali tylko, skomentowali że słodko śpi przytulona i uwolnili mnie od torby (ważącej pewnie jakieś 5 kg najpotrzebniejszych rzeczy).
no to sobie ponosiłam ... i popisałam
Extra! Ja wciąż uważam, że o noszeniu za mało się mówi. Z tymi ulotkami to rewelacyjny pomysł. Ja kiedyś się zastanawiałam, czy by nie nakserować ulotek i nie pozostawiać w przychodniach - ciekawe, czy kierownictwo by się zgodziło, bo, jak już wyżej napisałam, moim zdaniem lekarze w tych kwestiach to wyjątkowo ciężki przeciwnik (w standardach nigdzie nie piszą o tym, że noszenie jest dobre).
Myślę, że dobrym pomysłem byłoby też nagłośnienie tematu w mediach, w prasie. Ja mam dostęp do jednego wydawnictwa i kiedyś napiszę, tylko czas muszę znaleźć.
Społecznie: www.dobrzeurodzeni.pl