A mnie dziś zaskoczyła Pani w tramwaju (elegancka Pani po 60-tce), obok której usiadłam z małym w chuście. Najpierw rzuciła spojrzenie na bose stópki i zapytała czy mu nie zimno ( 30st upału), ale pomacała je ręką i orzekła, że ciepłe . A potem spojrzała na chustę i zaczęła pytać, gdzie to można kupić? Stwierdziła, że to musi być zdrowe i że jakaś dziewczyna w jej rodzinie też nosi. Omówiłyśmy różnicę między chustami a wisiadłami, z korzyścią dla chust oczywiście. Pani w zupełności zgodziła się co do szkodliwości wisiadeł. No i wspomniała, że dawniej w pole kobiety w chustach dzieci nosiły . Zachwycała się dziabągiem, że taki spokojny, że nie płacze, że taki do ludzi otwarty. Bezpieczny i szczęśliwy, bo blisko mamy .