Ja w takich sytuacjach mówiłam scenicznym szeptem: Wiem, jesteś głodny, tak, głodny jesteś, ale już niedaleko, zaraz wysiądziemy i zjesz... i tak w kółko![]()
Ja w takich sytuacjach mówiłam scenicznym szeptem: Wiem, jesteś głodny, tak, głodny jesteś, ale już niedaleko, zaraz wysiądziemy i zjesz... i tak w kółko![]()
o tak, taka mantra powtarzana scenicznym szeptem nas też już nie raz ratowała przed linczem![]()
Uczę zarządzania śmiechem i skutecznej radościfacebook.com/InstruktorkaSmiechu / Matka-Polka-chustonoszka
Starszak II 2012 i Młoda XII 2014
Dziwne, ze jak mi sie w wozku drze (to juz bez powodu, nie przepada po prostu) to nikogo nie interesuje![]()
Dziś tramwaje się zbuntowały 30min na zimnie stałam nie przyjechał ŻADEN. Mała głodna i śpiąca 20min darła się jakbym ją ze skóry obdzierała. Odpychała mnie rękami, ugryzła, wygięła się do tyłu tak, że tylko nogi jej zostały przy mnie. Ja jej głowę trzymałam w takiej dziwnej pozycji i tak zasnęła. Przyjechał tramwaj, na każde otwieranie/zamykanie drzwi oraz oznajmianie nazwy przystanku pokrzykiwała przez senA na przystanku stało z 50 osób jak nie więcej. W tramwaju miejsca nie było (nawet bez proszenia o miejsce ustąpili!). Tylko jeden pan miał odwagę podejść "jej się gniotą nóżki, tak dynda nimi, ją to boli bo nimi rusza". Masakra. Żyjemy. Kupiłam buty, na rehabilitację zdążyłam (godzinę później hehe).
A po pobraniu krwi ja zawsze karmię piersią zanim zaczniemy się ubierać. Nie wychodzę z płaczącym, głodnym dzieckiem. Zwykle zmęczona płaczem zasypia. W przychodni z dzieckiem zawsze bez kolejki idę (pani pilnują, żeby dzieci nie czekały), w innym laboratorium położna pobiera krew około południa to kolejek nie ma nigdy, czasem 1 osoba się trafi.
No nie ma powodu do gniewania. To byloby najlepsze wyjscie z sytuacji, ale my mamy wyjatkowe problemy z karmieniem, wiec wolalam po prostu byc jak najszybciej w domu (ale to juz inna, bardzo dluga historia).
No mea culpa, bo nie myslalam, ze on glodny bedzie po tym pobraniu. Wzielam wrzask za placz po kluciu, a potem juz bylo za pozno. No i niestety, my nie calkiem piersia sie karmimy.
Zawsze sie w chuscie pieknie uspokajal, zawsze dopiero po wyjsciu na zewnatrz. Z wyjatkiem wczoraj. Jeszcze nigdy mi sie nie zdarzylo, zeby Jasiek zasnal zmeczony placzem. Pewnie gdyby nie to klucie to spokojnie dotarlibysmy do domu i obudzilabym go dopiero na jedzenie...
Fabianowa, mnie ostatnio już 2 osoby zaczepiły i mówiły że mi szalik z tyłu wyleci
Jakiś czas temu dostałam ulotkę najpierw od chłopaka, potem od dziewczyny (stali obok siebie) i ta dziewczyna jak zobaczyła że w kurtce skrywa się małe dziecko na cały głos do tego chłopaka, głośno się śmiejąc "a ja myślałam że pani tam trzyma ..." i nie dosłyszałam cobo się śpieszyłam, ale domyślam się że jakieś zwierzę
Wczoraj na cmentarzu szły za nami panie i gadały o tym jak do dobrze, ciepło, ręce wolne, tylko taka słodka główka wystaje
A po południu byliśmy u rodziny (takie którą raz na rok odwiedzamy), samochodem byliśmy, więc córcia do domu była wniesiona w foteliku. Ale podczas rozmowy jeden mój kuzyn pyta czy nie mam przypadkiem przy sobie chusty, bo na fb widział na zdjęciach. Oczywiście miałamto cała rodzina była chętna na pokaz wiązania
Babcia, taka już prawie 90-letnia też patrzyła z zaciekawieniem
Najpierw pokazałam kieszonkę, potem plecak prosty - jedna ciocia cały czas stała za mną bo się bała że dzieć wyleci
Potem ta sama ciocia kazała mi iść do drugiego pokoju pokazać się wujkom, tam mnie mój tata zoabczył i zaczął wychwalać chusty, żę to taki super wynalazek
Ciocia jeszcze żałowała, że druga ciocia już wyszła i nie widziała jak się motamy. Potem jeszcze mówiła, że widziała raz gdzieś w mieście dziewczynę, która "miała dziecko w szmatę owinięte" i się zastanawiała jak to tak można zamotać
Ogólnie wszystkie kuzynki zgodnie stwierdziły że chusty są świetne, ale one tylko w telewizji widziały, na żywo nigdy. Jedna jeszcze planuje dzieci, to może może
![]()
![]()
Mama VIII 1987 - doradcaAkademii Noszenia Dzieci
CóreczkaII 2012
A u mnie to różnie bywa! Starsza sąsiadka, jak mnie widzi z maluszkiem w chuście, to ciągle mówi, że kręgosłup mu się wykrzywi, że za jej czasów to inaczej wychowywano dzieci (cokolwiek to miało znaczyć)
Raczej jeszcze wciąż widzę zdziwienie/zaciekawienie ludzi, ale i miłe uśmiechy niektórych mam (też noszących)
Ostatnio, będąc na grobach w rodzinnej miejscowości mojego taty, byłam większą atrakcją niż tradycyjna procesja wokół grobów!![]()
Zachary 2012
To, że w czasach koszarowego chowu niemowląt panowało przekonanie, że jak dziecka nie będzie się prostować do "dorosłej pozycji" i trzymać w łóżeczku na twardym materacu, to wyrośnie pokręcone. Babcia mojego męża twierdziła, że dziecko powinnam z łóżeczka tylko do karmienia wyjmować, nawet przewijać bez wyciągania - i była zgorszona chustą mocno.
To i ja opiszę ostatnio miłą sytuację.
Chodzimy sobie w wózku 1 listopada i nagle mojemu Jędrkowi przestaje sie podobać, więc przed samym wejściem na cmentarz wyjmuje moja Amazonie, zdejmuje kurtkę i zaczynam motać małego w kieszonkę. Z oddali widzę starsza Panią, która mi sie przygląda. W sumie to inni tez sie przyglądali,bo w moim rodzinnym mieście to chust jeszcze nie widziałam, ale ona podeszła i mówi:
- Mój maż mnie zapytał czy tutaj szaliki sprzedająto się zaczęłam przyglądać i odwróciła sie pani ode mnie, a ja muszę zobaczyć jak to sie uda zawiązać, bo będę babcia w grudniu
ale się malutki uspokoił..
Mi sie śmiać zachcialo, ze szalik 5 m sprzedajei odpowiedzialam, ze mały lubi być blisko mamy, na to Pani Przyszła Babcia zobaczywszy zawiazaną kieszonke, powiedziała,ze super i że musi córce powiedzieć
Starsi ludzie też doceniają!
A my pomaszerowalismy na cmentarz z chusciochem i pustym wózkiemudając,że mamy 2 dzieci
![]()
JJ
6 sierpnia 2012
Marusia
9 maja 2016
W reakcji na nas w chuście stryj sprezentował nam wózek. I teraz nie wiem, co z nim zrobić, bo młodą szczypie w tyłek.
jednak wózek, ale fakt, trzeba być precyzyjnym![]()
Moje Skarby: Tymek (maj 2012) i Lolek (wrzesień 2015)
Nie rezygnuj z czegoś tylko dlatego, że zdobycie tego wymaga czasu - czas i tak upłynie.
U mnie bardzo różnie.
Z negatywów nasłuchałam się już, że:
- niewygodnie mu
- uduszę go
- pokrzywi się
- rozpieszczę go i będzie chciał cały czas być na rękach
- wypadnie
Ale z drugiej strony było też sporo pozytywnych komentarzy
- na pewno mu dobrze być blisko mamusi i słuchać serduszka
- aaaale słodko śpi!
- no i wszystko można zrobić jak wolne ręce
Tu w małej mieścince na Kaszubach gdzie mieszkamy ktoś kiedyś głośno skomentował tylko że... Po kaszubsku, więc nie zrozumiałam ;P
Wczoraj wracałam do domu niosąc młodego w MT na klacie (!!) i prowadząc spacerówkę wyładowaną siatami. Byliśmy już blisko domu, kiedy przyuważyła nas starsza pani sprzątająca ogródek i zawołała:
"Tak właśnie powinno być! Wózek to na zakupy się nadaje, a dziecko blisko mamy!"
Nie powiem, zrobiło mi się miło, szczególnie, że przez całą drogę jakoś dziwnie się czułam oglądana podejrzliwie... Młody już duży, noszę go rzadko, ale akurat wczoraj zażyczył sobie takiego, a nie innego transportu ze żłobka. Dziś rano z kolei pojechał wózkiem, ale nosidło zapakował mi do torby, więc coś czuję, że po południu będzie powtórka z rozrywki...