No więc i ja wybrałam się dziś z Adamem na pierwszy chustowy spacer.
Tak delikatnie zacząć chciałam, kółeczko po osiedlu.
Przytroczyłam dzieciaka (usnął zanim z klatki schodowej wyjść zdążyłam) i wio!
I, kurcze, źle mi było - wszyscy się gapili, a ja byłam zupełnie nieumalowana!
A tak na poważnie - jedno "ojezu!" z lekką dezaprobatą i kilkulatka która aż zeszła z roweru, żeby móc spokojnie obejrzeć co też ja mam pod tą kamizelką upchane. Reszta mijanych ludzi się po prostu przyglądała.
A jutro się już umaluję, a co!![]()