hallo
Nie bardzo wiem od czego tu zacząć opis. Ofiarą moją jest 3 tygodniowy szkrab, przy narodzinach miał 51 cm i ważył 2,6 kg. Narzędziem zbrodni jest Nati Colorado nowa, wyprana, wyprasowana i troszkę zmemłana przy próbach motania. Metoda unicestwienia malucha to chyba jest "kieszonka". Za nazwę głowy nie dam ale jakoś tak to wygląda. Niezależnie od sprawcy, czy to jestem ja czy też dziewcze moje mamy przybliżone problemy. Bezproblemowo idzie nam do momentu przerzucenia sobie chusty na ramiona po skrzyżowaniu tkaniny na plecach, nawet bezproblemowo daje się do kieszonki na brzuchu wrzucić nasze maleństwo. Kinolek jest na tyle drobniutki że nie jesteśmy w stanie taką szerokością tkaniny owinąć jej skutecznie, wielkie ilości chusty dyndają pod pupką dziecka albo nad głowa. Ona się ułoży cichutko na brzuchu, kolanka podciągnie do siebie i tam chusteczki nie da rady włożyć a co dopiero zwój materiału. Wszelakie próby podciągania/dociągania kończą się tym że mam dziecko niemalże na wysokości twarzy, dość mocno owinięte tkaniną, praktycznie wprasowane we mnie. Oglądam manuale i filmiki, nie dość że tam są użyte dzieci o jakieś 20 cm większe to jeszcze chusty to elastyki. I mam dylemat, czy chustą tkaną da się zapindać takiego małego szkraba czy może kieszonka to nie jest to co ja wykonuję poprawnie.
Tak wiem że bez zdjęć się nie liczy ^^ Jutro przy próbie motania może uda się zrobić zdjęcia jakieś to załączę pod tytułowy post
Obecnie proszę o jakieś sugestie czy też uwagi co robić mogę nie tak.
Z góry dziękuję
EDIT
Oto kilka zdjęć mojej chudzinki z kruszynką, zamotały się i jak na moje zezowate oko wyszło im to całkiem przyjemnie dla oka.
![]()