piszę w końcu bo mnie to niepokoi, a może to jest po prostu normalne?
Krzyś ma 4 miesiące i jest wysadzany od urodzenia. Dość wyraźnie od początku sygnalizował że chce siku, potrafił wytrzymać i tak dalej, ale okropnie płakał podczas wysadzania, jak już sikał to płakał mniej albo wcale. nie wiem czy to była reakcja na zimno, bo on był dość wrażliwy w tej materii, czy go coś bolało. nie wiem też czy to wyraźne sygnalizowanie też nie jest z tym związane?
teraz raczej już nie płacze, ale czasem się zdarza. wygląda to tak: marudzi trochę, wysadzam go, trzymam nad miseczką, on sobie spokojnie siedzi, a potem nagle zaczyna jęczeć, marudzić, wiercić się i napinać i wtedy wiem że będzie sikać, i faktycznie sika. a innym razem na te same sygnały wysadzam go a on od razu z miejsca sika bez zająknięcia. nie wiem czy on tak może reagować bo się rozprasza? jak np wysadzam go w pokoju gdzie bawi się Grześ?
czy jest tu gdzieś jakaś instrukcja jak właściwie wysadzać dzieci? co im może przeszkadzać? czy wasze też płaczą przy wysadzaniu?
zgłaszałam lekarce, mówi ze siusiak w porządku. macie jakieś pomysły?