Dzisiaj wracajac z Arkadii ok. 11 mijałam mamę w indio czarno-białym. Dziecko wyjęte z chusty dzielnie przechodziło przez przejście na Jana Pawła. Ja byłam zaaferowana rozmową przez telefon, że nie zauważyłam od razu chusty. Dopiero gdy minęłam i wsiadłam do tramwaju. A mogłabym przysiądz, że spotkana chustomama uśmiechała się do mnie - a ja głupia nie odwzajemniłam uśmiechu. Ta mama w starym poczciwym Natkowym Gobi to ja i
po czasie
![]()